sen1 Biorę udział w jakimś przedziwnym treningu. Moja nauczycielka jest młoda kobieta (tzn nie widzę jej, porostu wiem o tym). Oprócz mnie w zajęciach bierze udział dziewczyna. Jednak ja jestem zbyt skupiony by zwracać na nią uwagę. Mam za zadanie wjechać jak najwyżej na stroma gore z pustynnego piasku. zawrócić i wykonać jakąś ewolucje przy zjeździe. Początkowo zadanie wykonuje z udziałem roweru górskiego co tez udaje mi bez większych przeszkód. Jednak kiedy to samo mam wykonać za pomocą deski snowbordowej nie udaje mi się rozpędzić i zatrzymuje się przed góra. Próbuje drugi raz i rozpędzam się tak jakbym jechał hulajnoga. Wykonuje ewolucje i sen się kończy
Znaki działania: Jazda snowbordem pod górkę Znaki kont ex: Trening (Nie trenuje żadnej dyscypliny sportu)
sen2 Moja siostra postanawia ożenić się drugi raz a jej były mąż postanawia z tego powodu zabić cala nasza rodzinę. W śnie przewijaj się postacie cyngli widziane moimi oczyma z okien i balkonu. Niektórzy z nich maja bron krotka inni znowu kałachy. Nagle znajduje się w jakimś hotelu. Przez okno dostrzegam postać dwóch gości ubranych w garniakach, wyglądających na typowych kilerow. Wychodzę na patio, a oni powoli się zbliżają. Dostrzegam, ze z futerałów zaczynają cos wyciągać nie mam pewności czy to są aparaty fotograficzne, czy jakaś bron. Powoli łapię za krzesło, które stoi w moim pobliżu i czekam aż się dostatecznie blisko zbliża aby moc rzucić w nich. W chwili, której chce to zrobić z znienacka wyskakuje około 5 kobiet i wręcza mi czerwone róże( każda z nich trzyma po jednej). Sen się kończy ;). Najdziwniejsze jest to ze kiedy ci goście szli ja nie czułem żadnego strachu, ani chęci ucieczki. Znaki świadomości: Brak strachu w obliczu poważnej sytuacji, ma się te stalowe nerwy ;))) Znaki działania: Skoro ślub miała brać moja siostra dlaczego róże wręczono mi ;) Znaki kont ex: Dziwna sprawa, chodź jak to się mówi wszystko może się zważyć ;P Pozer Grzechu PS Nie stety dzień drugi nie przyniósł mi żadnej wiedzy ze snów, istna tabula rasa. Dobrze będzie jeśli będę pamiętał sny co drugi dzień ;)
Jestem na jakiejś zbiórce, miejsce przypomina trochę plan przed kościołem kapucynów w moim mieście. Jest tam z nami p. Alicja – moja nauczycielka j. polskiego z podstawówki oraz kilka innych osób. Mamy gdzieś jechać pociągiem, a pani Alicja ma nas pilnować.
Idziemy. Gdzieś w okolicy ul. Staszica koło liceum zaczepiają nas bracia W. Chcą nas bić, ale moje negocjacje zapobiegają temu. Bracia W. zaczepiają jakąś grupkę idącą w stronę ronda. Oni dają się sprowokować i zaczyna się bójka. W pewnym momencie jeden z braci W. rozpoławia tego z kim tam się bil. Odpada tułów a nogi z pasem stoją tak jak stały.
Później idziemy przez jakieś pomieszczenie, które okazuje się być piekarnia K. Czuć tam zapach świeżego pieczywa. Ktoś nas tam zaczepia, ale nie pamiętam tego za dokładnie.
Potem w jakiś sposób znajdujemy się na stacji PKP. Przypomina ona dworze w Tarnowie. Cala grupa mamy jechać nad morze (do Koszalina). Chciałem sprawdzić na tablicy przyj/odj połączenie. Nic nie mogłem odczytać, wszystko było jakieś takie pokrecon, ale okazało się, ze musimy jeszcze długo czekać postanowiłem kupić sobie bilet w kasie. Ktoś mi mówił, żebym tego nie robił, bo nie znam jeszcze szczegółów poloczania. Ja odpowiedziałem, ze w razie czego u konduktora zrobię dopłatę. Była noc. Chodziłem sobie jeszcze trochę po dworcu.
Potem ktoś powiedział, ze na peron wjeżdża jakiś pociąg z Austrii, który to jest jakiś beznadziejny i nie ma na co patrzeć. Mówił, żeby na niego nie patrzeć bo to może być niebezpieczne. Pociąg ten miął tam jakąś swoja dziwaczna nazwę, której niestety nie pamiętam i był czerwony.
Potem znalazłem się na peronie, ponieważ byłem przekonany, ze już nasz pociąg jest podstawiony. Był to dziwny skład. Malowanie przypominało wagony IC, ale nie można było rozpoznać klasy wagonu. Ja z jakiegoś powodu wiedziałem jak rozłożone są miejsca w przedziale. Było to tak jak bym patrzył na schemat w SRJP.
W jedny wagonie był miejsca I,II klasy, pociąg pospieszny i ekspresowy (???). Zająłem sobie miejsce ekspresowe przy oknie. Pociąg był pusty. Ruszył. Sądziłem, ze to początek podroży, ale okazało się ze ten skład jest wymanewrowywany na tory postojowe celem ich umycia. Wyjechał z hali dworca, jechał przez jakieś przedmieścia (ale bardzo wolno, jak na manewrach). Był dzien. W końcu dojechał na miejsce. Czyścić miał jakiś facet, który bardzo przypominał J. Ja nie chcąc zostać zauważony postanowiłem zasunąć rolety w oknach, aby z zewnątrz ten co czyści nie mógł mnie zauważyć i opieprzyć. Rolety były takie białe plastikowe.
W jakiś sposób udało mi z tamta wydostać i znalazłem się znowu na dworcu. Tam p.Alicja rozdawała gumy dla osób, które się dobrze sprawują w czasie wyprawy. Ja dostałem 2 szt. Gumy te miały dziwny kształt i były w takich listkach jak lekarstwa.
ZNAKI SNU:
- SWIADOMOSCI - brak
- DZIALANIA - bójka na ulicy, urwanie tułowia, dziwna piekarnia, szybkie przeniesienie się na dw. w Tarnowie, niemożność odczytania tabl. przy/odj, pociąg z Austrii i jego nazwa, manewry, J jako czyściciel, rolety w oknach, gumy do żucia i ich kształt, zmiana por dnia.
- FORMY - malowanie wagonów, schemat siedzeń
- KONTEKSTU - pani Alicja jako nasza opiekunka, nagroda za dobre sprawowanie.
UWAGA!!! Po raz kolejny śnią mi się pociągi.
Sen był fajny. Ja osobiście nazywam takie sny snami drogi. Idzie się gdzieś przed siebie, niewiadomo gdzie i niewiadomo co się spotka.