Mija kolejny dzień. O politechnice nawet nie piszę - mało brakowało a zasnął bym na wykładzie. Jutro wolne, ale mimo wszystko jadę do Katowic. Kumpel ma hurtownię ze spodniami i obiecał mi rabacik :) Ciekawe czy go zastanę?? ...dobrze by było bo nie mam już w czym wyjść. Pogoda znów do niczego. Ale to nic - mam dobry humor, udziela mi się zawsze od przyjaciół :) Mam pytanko: Czuliście kiedyś siedząc na wykładzie że kompletnie minęliście się z powołaniem?? Ja doznałem dzis takiego uczucia, a do tego przypomniała mi sie piosenka "Co ja robię tu?? uuóó - co ty tutaj robisz?? (...)". Pierwszy raz mi się to zdarzyło i przyznam że leży mi to "na wątrobie". Czy to przejdzie??
Niedawno, bo w zeszły weekend byłem w Łodzi. Niby nic nadzwyczajnego, a jednak - już na dworcu w Katowicach brak życzliwości obsługi PKP dał się odczuć. Obleśny facet w informacji robił głupie miny, wzruszał ramionami, śmiał się prosto w twarz - po usłyszeniu pytań od ludzi, którzy chcieli zasięgnąć informacji - mówiąc że tego akurat on nie wie. Parodia! Po cholere on tam siedzi??!! W Łodzi natomiast zdziwiła mnie mentalność ludzi których poznałem. Są życzliwi i gościnni. Jednym słowem super. Nawet pani w kiosku życzyła mi miłego dnia! U nas to raczej niebywałe. Tak więc mieszkańcy Łodzi zrobili na mnie dobre wrażenie. Było fajnie, mam nadzieję że znowu kiedyś tam zawitam. Czyżby u nas było inaczej?? A może to zwykły przypadek, że trafiłem na miłych ludzi??