mojzesz
Idziemy. Gdzieś w okolicy ul. Staszica koło liceum zaczepiają nas bracia W. Chcą nas bić, ale moje negocjacje zapobiegają temu. Bracia W. zaczepiają jakąś grupkę idącą w stronę ronda. Oni dają się sprowokować i zaczyna się bójka. W pewnym momencie jeden z braci W. rozpoławia tego z kim tam się bil. Odpada tułów a nogi z pasem stoją tak jak stały.
Później idziemy przez jakieś pomieszczenie, które okazuje się być piekarnia K. Czuć tam zapach świeżego pieczywa. Ktoś nas tam zaczepia, ale nie pamiętam tego za dokładnie.
Potem w jakiś sposób znajdujemy się na stacji PKP. Przypomina ona dworze w Tarnowie. Cala grupa mamy jechać nad morze (do Koszalina). Chciałem sprawdzić na tablicy przyj/odj połączenie.
Nic nie mogłem odczytać, wszystko było jakieś takie pokrecon, ale okazało się, ze musimy jeszcze długo czekać postanowiłem kupić sobie bilet w kasie. Ktoś mi mówił, żebym tego nie robił, bo nie znam jeszcze szczegółów poloczania. Ja odpowiedziałem, ze w razie czego u konduktora zrobię dopłatę. Była noc. Chodziłem
sobie jeszcze trochę po dworcu.
Potem ktoś powiedział, ze na peron wjeżdża jakiś pociąg z Austrii, który to jest jakiś beznadziejny i nie ma na co patrzeć. Mówił, żeby na niego nie patrzeć bo to może być niebezpieczne.
Pociąg ten miął tam jakąś swoja dziwaczna nazwę, której niestety nie pamiętam i był czerwony.
Potem znalazłem się na peronie, ponieważ byłem przekonany, ze już nasz pociąg jest podstawiony. Był to dziwny skład. Malowanie przypominało wagony IC, ale nie można było rozpoznać klasy wagonu. Ja z jakiegoś powodu wiedziałem jak rozłożone są miejsca w przedziale. Było to tak jak bym patrzył na schemat w SRJP.
W jedny wagonie był miejsca I,II klasy, pociąg pospieszny i ekspresowy (???). Zająłem sobie miejsce ekspresowe przy oknie.
Pociąg był pusty. Ruszył. Sądziłem, ze to początek podroży, ale okazało się ze ten skład jest wymanewrowywany na tory postojowe celem ich umycia. Wyjechał z hali dworca, jechał przez jakieś przedmieścia (ale bardzo wolno, jak na manewrach). Był dzien. W końcu dojechał na miejsce. Czyścić miał jakiś facet, który bardzo przypominał J. Ja nie chcąc zostać zauważony postanowiłem zasunąć rolety w oknach, aby z zewnątrz ten co czyści nie mógł mnie zauważyć i opieprzyć. Rolety były takie białe plastikowe.
W jakiś sposób udało mi z tamta wydostać i znalazłem się znowu na dworcu. Tam p.Alicja rozdawała gumy dla osób, które się dobrze sprawują w czasie wyprawy. Ja dostałem 2 szt. Gumy te miały dziwny kształt i były w takich listkach jak lekarstwa.
ZNAKI SNU:
- SWIADOMOSCI - brak
- DZIALANIA - bójka na ulicy, urwanie tułowia, dziwna piekarnia, szybkie przeniesienie się na dw. w Tarnowie, niemożność odczytania tabl. przy/odj, pociąg z Austrii i jego nazwa, manewry, J jako czyściciel, rolety w oknach, gumy do żucia i ich kształt, zmiana por dnia.
- FORMY - malowanie wagonów, schemat siedzeń
- KONTEKSTU - pani Alicja jako nasza opiekunka, nagroda za dobre sprawowanie.
UWAGA!!! Po raz kolejny śnią mi się pociągi.
Sen był fajny. Ja osobiście nazywam takie sny snami drogi. Idzie się gdzieś przed siebie, niewiadomo gdzie i niewiadomo co się spotka.