Jestem w ruinach nawiedzonego zamku wraz z grupą wojowników snu. Zamek jest opuszczony, panuje tu cisza i atmosfera tajemniczości, nieuchwytnego zagrożenia, jest wieczór. Ujawnić sekrety zamku mozna tylko poprzez sen. Zasypiam i kiedy wchodze w sen wszystko nabiera głębi realizmu stając sie bardziej rzeczywiste. Pojawia się lśnienie nakładajacych się na siebie wymiarów snu. Otwiera sie brama do wyższej, głebszej rzeczywistości zamek odsłania swoje sekrety. Z głębi snu wyłaniają się nadprzyrodzone istoty zamieszkujący zamek na tej głebszej bardziej realnej płaszczyźnie egzystencji. Śniąc podtrzymuję połaczenie tych dwu płaszczyzn dzięki czemu wojownicy snów moga przekroczyć granice wymiarów i zmierzyć się z magicznymi istotami zdobywajac zrozumienie, madrośc i przekształcic świat. Kiedy budze się połaczenie wymiarów zamyka się, wtedy przenosimy się do innej komnaty zamku i znów zasypiam otwierając kolejne połaczenia. W końcu znajduję się na dziedzińcu mam zasnąć tu by otworzyć najważniejsze połaczenie. Wojownicy snu niepokoją się, obiecują strzec mego snu i przygotowują się do ostatniej próby. Zasypiam. W scianie zamku otwiera się brama prowadzaca w ciemność wyłania się z niej istota w kształcie szkieletu zbudowanego z niebieskiego swiatła przypominajacego byłyskawice. Mimo strasznego wyglądu i mocy wiem, że nie jest to zła istota. Czuję, że jest ona obdarzona mądrościa i mocą. Wiem, że jej moc utrwala nadaje realizm światu snów. Wysyłamy do niej energię w formie skłębionych błyskawic ona zas wchłania je i asymiluje. Równoczesnie z niej emanuje moc i mądrość wpływajaca bezpośrednio do naszych umysłów, na granicy swiadomości zaczyna pojawiac się zrozumienie. Energii jest tak wiele, że nie mogę już dłużej utrzymywac połaczenia. Brama sie zamyka i pozostajemy sami na dziedzińcu zamku z przeświadczeniem, że stało się coś bardzo ważnego, została nam ujawniona prawda i zrozumienie, którego nie potrafimy uchwycić. Sogladam w bok i przez lsniącą niewidzialną sferę widze inny bardziej realny obraz snu. Dostrzegam kruka ladującego na gruzach innego dzieciństwa czuję jego madrość i moc uswiadamiam sobie, że nie jest to zwykły ptak zas obraz który widze ma bardzo ważne znaczenie. To co widze jest pozorem za którym ukrywa się coś bardzo ważnego. Za pozorna fasadą obrazu kryje się madrość.
Przywódca obrońców podszedł do mnie i powiedział, że jeśli mam odwagę to pozna mnie z kimś – to niebezpieczne, ale może coś z tego zrozumiem i może będę mógł pomóc wielu ludziom. Poszliśmy do miasta i przez okno wśliznęliśmy się do jakiegoś domu. Powiedział, że mieszka tu opętana dziewczyna satanistka sprowadzająca na ludzi szaleństwo. Kiedyś była to jego przyjaciółka i nie jest ona zła, ale kiedy pojawia się opętanie jest bardzo niebezpieczna więc żebym miał się na baczności i jeśli coś będzie nie tak, żebym lepiej się wycofał.
Zaczęliśmy jej szukać w tym mieszkaniu, które przypominało melinę w jakimś starym domu podzielonym na wiele mieszkań i w końcu ją spotkaliśmy. Była to ładna drobna brunetka - wyczułem, że jest tak jak mówił jej przyjaciel – nie była zła i nie chciała czynić zła, ale nie miała wyboru i z tego względu starała się trzymać mnie na dystans. Zbliżała się noc i wyczuwałem, że coś wokół narasta. Dziewczyna powiedziała, żebyśmy już lepiej sobie poszli ja jednak zdecydowałem się zostać. Zrezygnowana powiedziała - jeśli tego chcesz.... Czułem, że jest zrezygnowana i coś zaczyna się dziać. Jej przyjaciel pożegnał nas i zostaliśmy sami. Dziewczyna ostrzegła mnie, że jeśli spędzę z nią noc będę zgubiony – odpowiedziałem, że nie zostawię jej i jest to mój wybór – przytuliłem ją a ona schroniła się w moich ramionach. W nocy pojawiła się demoniczna blondynka i zaczęła się perwersyjna orgia. Kiedy obudziłem się rano byłem nieco zdezorientowany i ogłupiały obydwie dziewczyny zniknęły. Zastanawiałem się co się stało. Zacząłem szukać brunetki, ale nikt nie chciał mi nic powiedzieć wyczułem, że jest przekonana iż jestem zgubiony i miała z tego powodu poczucie winy.
Siadłem na rower i ruszyłem na miasto – to był przemyśl. Ponieważ byłem w samych gaciach (czerwonych;-))) i koszulce zacząłem pytać napotkanych przechodniów gdzie jest jakiś caritas czy cos takiego. W końcu jeden dziwnie ubrany gość powiedział mi gdzie to jest, ale ostrzegł, że spodni ani butów mi tam nie dadzą. Zacząłem z nim rozmawiać i przyłączyło się jeszcze dwóch dziwnych gości. Okazało się, że oni tak jak ja spędzili kiedyś noc z tą dziewczyną i życie dla nich straciło sens. Kiedy z nimi rozmawiałem uświadomiłem sobie co jest grane – ona była kochanką szatana i kiedy ktoś się do niej zbliżał zazdrosny szatan pozwalał się zobaczyć a to pozbawiało życie sensu i odbierało wszelką radość. Wiedząc już o co chodzi wróciłem do domu w którym mieszkała dziewczyna i znalazłem ja tam. Była smutna i płakała, powiedziałem jej aby się nie martwiła bo wiem o szatanie i wcale się nim nie przejmuje. Przytuliłem ją i wtedy szatan się wkurzył i chciał mnie dziabnąć swoją kosą. Dźgał, ale robiłem uniki i nie mógł mnie trafić ze swojego wymiaru co doprowadziło go do pasji tak, że w furii przeszedł do naszego wymiaru aby mnie załatwić. A ja tylko na to czekałem;-)))
Wyrwałem mu kosę i powiedziałem, że jestem buddystą więc nie wierzę w absolutne zło i jego wizje prawdy oparte na mitologii judeo-chrześcijańskiej więc może mi nagwizdać. Przyjrzałem mu się w swoim złotym płaszczu wyglądał pięknie. Zrobiło mi się go żal więc aby mu pomóc użyłem mantr. Ponieważ szatan był istotą nadprzyrodzoną kiedy wypowiedziałem mantrę doświadczył wizji sambogakai i błogości dzieki czemu i we mnie ona się zapisała. Pomogłem w ten sposób szatanowi i uwolniłem dziewczynę spod jego tyrani. Następnie odszukałem ludzi, którzy z powodu jego wizji stracili sens życia i ukazałem im tę ostateczną pozytywną wizję przywracając im radość życia – zrobiłem tak rozumiejąc, że tylko inna ostateczna wizja może uwolnić ich od poprzedniej wizji, którą ukazał im szatan.