kochanka szatana
Poszliśmy do miasta i przez okno wśliznęliśmy się do jakiegoś domu. Powiedział, że mieszka tu opętana dziewczyna satanistka sprowadzająca na ludzi szaleństwo. Kiedyś była to jego przyjaciółka i nie jest ona zła, ale kiedy pojawia się opętanie jest bardzo niebezpieczna więc żebym miał się na baczności i jeśli coś będzie nie tak, żebym lepiej się wycofał.
Zaczęliśmy jej szukać w tym mieszkaniu, które przypominało melinę w jakimś starym domu podzielonym na wiele mieszkań i w końcu ją spotkaliśmy. Była to ładna drobna brunetka - wyczułem, że jest tak jak mówił jej przyjaciel – nie była zła i nie chciała czynić zła, ale nie miała wyboru i z tego względu starała się trzymać mnie na dystans. Zbliżała się noc i wyczuwałem, że coś wokół narasta. Dziewczyna powiedziała, żebyśmy już lepiej sobie poszli ja jednak zdecydowałem się zostać. Zrezygnowana powiedziała - jeśli tego chcesz.... Czułem, że jest zrezygnowana i coś zaczyna się dziać. Jej przyjaciel pożegnał nas i zostaliśmy sami. Dziewczyna ostrzegła mnie, że jeśli spędzę z nią noc będę zgubiony – odpowiedziałem, że nie zostawię jej i jest to mój wybór – przytuliłem ją a ona schroniła się w moich ramionach. W nocy pojawiła się demoniczna blondynka i zaczęła się perwersyjna orgia. Kiedy obudziłem się rano byłem nieco zdezorientowany i ogłupiały obydwie dziewczyny zniknęły. Zastanawiałem się co się stało. Zacząłem szukać brunetki, ale nikt nie chciał mi nic powiedzieć wyczułem, że jest przekonana iż jestem zgubiony i miała z tego powodu poczucie winy.
Siadłem na rower i ruszyłem na miasto – to był przemyśl. Ponieważ byłem w samych gaciach (czerwonych;-))) i koszulce zacząłem pytać napotkanych przechodniów gdzie jest jakiś caritas czy cos takiego. W końcu jeden dziwnie ubrany gość powiedział mi gdzie to jest, ale ostrzegł, że spodni ani butów mi tam nie dadzą. Zacząłem z nim rozmawiać i przyłączyło się jeszcze dwóch dziwnych gości. Okazało się, że oni tak jak ja spędzili kiedyś noc z tą dziewczyną i życie dla nich straciło sens. Kiedy z nimi rozmawiałem uświadomiłem sobie co jest grane – ona była kochanką szatana i kiedy ktoś się do niej zbliżał zazdrosny szatan pozwalał się zobaczyć a to pozbawiało życie sensu i odbierało wszelką radość. Wiedząc już o co chodzi wróciłem do domu w którym mieszkała dziewczyna i znalazłem ja tam. Była smutna i płakała, powiedziałem jej aby się nie martwiła bo wiem o szatanie i wcale się nim nie przejmuje. Przytuliłem ją i wtedy szatan się wkurzył i chciał mnie dziabnąć swoją kosą. Dźgał, ale robiłem uniki i nie mógł mnie trafić ze swojego wymiaru co doprowadziło go do pasji tak, że w furii przeszedł do naszego wymiaru aby mnie załatwić. A ja tylko na to czekałem;-)))
Wyrwałem mu kosę i powiedziałem, że jestem buddystą więc nie wierzę w absolutne zło i jego wizje prawdy oparte na mitologii judeo-chrześcijańskiej więc może mi nagwizdać. Przyjrzałem mu się w swoim złotym płaszczu wyglądał pięknie. Zrobiło mi się go żal więc aby mu pomóc użyłem mantr. Ponieważ szatan był istotą nadprzyrodzoną kiedy wypowiedziałem mantrę doświadczył wizji sambogakai i błogości dzieki czemu i we mnie ona się zapisała. Pomogłem w ten sposób szatanowi i uwolniłem dziewczynę spod jego tyrani. Następnie odszukałem ludzi, którzy z powodu jego wizji stracili sens życia i ukazałem im tę ostateczną pozytywną wizję przywracając im radość życia – zrobiłem tak rozumiejąc, że tylko inna ostateczna wizja może uwolnić ich od poprzedniej wizji, którą ukazał im szatan.