• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

darmowa telekomunikacja

darmowa telekomunikacja

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • BTS

Archiwum

  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006

Najnowsze wpisy, strona 57


< 1 2 ... 56 57 58 59 60 ... 73 74 >

wspaniale

Jestem na jakiejś sali gdzie jest dużo łóżek, gramy w grę za pomocą owadów, ptaszka, pisklęcia i innych zwierząt. Gra polega na tym, że jedno zwierzątko pokonuje inne rośnie stając się silniejsze i jeśli zdobędzie odpowiednią ilość doświadczenia rozmnaża się. Pierwsza rozgrywka jest krótka, gram w niej owadami, to gra treningowa. W następnej rozgrywce przenosimy się do większej sali w której jest więcej łóżek i przypomina sanatorium. Na łóżkach leżą dziewczyny sprawiające wrażenie chorych. Nauczony poprzednią rozgrywką tym razem gram ptakami, które są silniejsze i szybko rosną. W krótkim czasie ptaki opanowują całą salę i tracę kontrole nad grą.
Wychodzimy przed salę i jesteśmy w jakiejś uzdrowiskowej miejscowości, jest piękny słoneczny dzień, wokół dużo zieleni. Idziemy alejkami widząc w oddali nadjeżdżający autobus. Kiedy autobus będzie wracał mamy nim bratem pojechać do Polańczyka. Ponieważ bratu się śpieszy i nie chce czekać na przystanku nie załapujemy się na autobus i musimy iść na nogach. Kiedy tak idziemy robi się ciemno, zmienia się sceneria i po pewnym czasie okazuje się, że idę z moją przyjaciółką z dzieciństwa. Potykamy się o coś – okazuje się, że to porozrzucane na drodze duże namioty. Przerzucamy je przez drogę, ale jest ich zbyt wiele. Kiedy to robimy pojawia się wojsko więc domyślamy się, że to musza być ich namioty. Przyjaciółka mówi mi, że w pobliżu jest baza wojskowa. Zaglądamy do niej jest tam wiele drewnianych łóżek i żołnierzy. Następnie udajemy się na spacer nad stawy i jest bardzo miło. Kiedy docieramy na miejsce widzę zrujnowany staw przypominający olbrzymią błotnistą dziurę w ziemi. Kiedy próbuję przeskoczyć rów z wodą mając przyjaciółkę na plecach nie udaje mi się i wpadam do wody. Powoli zaczynam tonąć. Mówię do przyjaciółki, że nie umiem pływać więc zdaję się na nią. Ona radzi mi wziąć głęboki wdech. Wstrzymuję oddech i czuje jak idziemy na dno, domyślam się, że w planie jest odbicie od dna ale mam wyraźne wątpliwości czy starczy mi oddechu. Kiedy tak powoli opadamy czuję, że brakuje mi oddechu, ale wtedy odkrywam, że mogę oddychać pod wodą, towarzyszy temu bardzo przyjemne odczucie skupiam się na nim oraz wspaniałych odczuciach związanych z wodą do tego stopnia iż nie wiem kiedy wydostajemy się z wody. Jesteśmy teraz na cudownej łące koło stawu jest tu wspaniale – wszystko wokół jest bardzo piękne panuje wspaniały niemal magiczny nastrój - zdumiony pytam: Co to za niezwykłe miejsce ? Przyjaciółka uśmiechając się odpowiada, że to magiczny sen. Pytam: więc to sen, ja śnię? Tak – odpowiada – a zarazem jest to magiczny wymiar. Teraz kiedy wiem, że śnię tak wspaniały sen jestem bardzo szczęśliwy – pytam przyjaciółkę czy powinienem ustabilizować sen i wzmocnić świadomość. Ona odpowiada, że trochę tak jeśli mam ochotę, ale nie muszę się tym przejmować ponieważ dopóki jestem z nią moja świadomość pozostaje niezmieniona. Nie przejmuję się więc świadomością jest cudownie i towarzyszą nam bardzo ciepłe uczucia. Mówię jej, że wygląda niesamowicie pięknie i jest cudownie ubrana. Ona odpowiada, że w tym miejscu wszystko jest doskonałe i czyste. Pokazuje mi jak delikatnie wzmocnić świadomość i opowiada o tym miejscu. Mówię jej, że tu jest tak cudownie i wyraziście, że z łatwością mógłbym stworzyć senną bramę i przenieść się gdziekolwiek, czy wejść w czyjś sen. Śmiejąc się odpowiada a gdzie znajdziesz wspanialsze miejsce i milsze towarzystwo ciesz się tym co masz wokół. Przyznaje jej rację. Spędzamy razem wiele czasu i jesteśmy bardzo szczęśliwi. W końcu przyjaciółka pyta czy nie chciałbym się z nią kochać to może być bardzo interesujące i między innymi dlatego mnie tu ściągnęła. Oczywiście zgadzam się i zaczynamy bardzo delikatnie uprawiać seks jest cudownie. Po wszystkim mówi, że o to jej właśnie chodziło i skoro osiągnęła swój cel musi już iść, moje prośby by została na nic się zdają, a nawet powiedziałbym, że ją irytują. Kiedy odeszła pomyślałem, że może jeszcze wróci, ważne bym nie utracił świadomości. W tym celu skupiam się na percepcji świata snu zgodnie z instrukcjami do milam. Intensywnie doświadczam wszystkich wrażeń jedynie z węchem mam kłopoty. Zauważam, że im bardziej skupiam się na doznaniach wzrokowych tym więcej światła się pojawia. Po jakimś czasie zauważam, że sen traci intensywność i jest w nim coraz mniej światła. W końcu sen zaczyna blednąć, ciemnieć i znikać. Cały czas skupiam się na doznaniach w końcu udaje mi się utrzymać tylko resztki światła i snu na obszarze dwu dłoni jednak dalej trzymam się snu. W końcu wchodzę w ciemność między snami i nic już nie widzę wiec trzymam się snu dotykiem dłoni na tej powierzchni. Zaczynam się budzić i pojawia się zwątpienie jednak nie otwieram oczu z determinacją trzymając się tego skrawka snu wiem, że jeśli go nie wypuszczę i nie otworzę oczu to po jakimś czasie zasnę i kiedy pojawi się nowy cykl snu i ponownie rozwinie się światło śnienia powrócę do tego snu. Po pewnym czasie zaczynam czuć, że zasypiam i znowu pojawiam się w tym samym miejscu rozpoczyna się nowy sen. Jestem niedaleko miejsca w którym zakończył się sen, jestem świadomy, że śnie rozglądam się wokół. Widzę nieopodal dystrybutory benzyny przy których stoją ludzie trzymając białe tablice z napisem RT. W chwile potem przychodzi moja przyjaciółka przygląda mi się z zainteresowaniem i pokazuje na tablice z napisem. Mówię, że nie potrzebuję wykonywać RT ponieważ doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że śnię. Uśmiecha się i mówi, że uparciuch ze mnie. Idziemy razem do jej domu, znowu podziwiam jej strój. Kiedy jesteśmy przed jej domem mówi mi, że naprawdę nie ma dla mnie teraz czasu i powinienem zająć się czymś innym. Jestem zrozpaczony, aby to ukryć wznoszę się w powietrze i lecę w górę i do tył. Część ludzi leci razem ze mną. Po jakimś czasie ląduję i zastanawiam się co by tu zrobić w tym LD. „Przypominam” sobie. Że pod lasem mieszka pewien radiesteta, który ma jakieś przybory naładowane energią i jakąś znajoma prosiła mnie kiedyś abym rzucił na nie okiem. Idę więc do radiestety. Po drodze spotykam siostrę i przychodzimy tam razem. Witamy się z koleżanką trochę rozmawiamy w końcu prowadzi nas ona do ojca. Ten jest wniebowzięty, że przyszliśmy oglądnąć jego skarby wychodzi na chwilę po czym wraca z zawiniątkiem które rozkłada na stole. Oglądam duże mosiężne pierścienie atlantów z różnymi wzorami, wyglądają interesująco. W końcu ojciec koleżanki podaje mi da metalowe pierścienie przypominające bransolety i prosi abym sprawdził ich energię. Biorę do ręki najpierw pierwszy. Faktycznie naładowany jest czerwoną energią, która grzeje moją dłoń, później biorę drugi od którego płynie chłód. Energia nie jest zbyt czysta, ale nie mówię o tym starszemu panu aby go nie urazić, za to proponuję mu, że je wzmocnię. Zgadza się z entuzjazmem.
Kieruję energię do pierścieni wzmacniając ją i intensyfikując. Ciepły pierścień staje się gorący niemal parzy, zimny pierścień staje się coraz zimniejszy. Przepływająca przeze mnie energia wyostrza moją świadomość i wprawia mnie niemal w ekstazę przesyłam je coraz więcej aż zaczynam czuć, że pierścienie zaczynają się topić i deformować wtedy przerywam aby ich nie zniszczyć. Starszy pan jest zachwycony. Żegnamy się i wychodzimy. Rozmawiamy z siostrą o tych pierścieniach. Moja świadomość jest bardzo mocna zastanawiam się co mógłbym jeszcze zrobić. Może uświadomić siostrze, że śni? Zaczynam nasycać ją energią świadomości, po pewnym czasie dochodzę jednak do wniosku, że nawet jeśli osiągnę sukces to ona i tak nie zapamięta tego snu, poza tym dobrze było by zrobić coś co pozwoliło by jej samodzielnie uzyskiwać świadomość śnienia. W końcu dochodzę do wniosku, że najlepsze co mogę zrobić to nasycić jakiś przedmiot z jawy energią świadomości. Próbuję wymyślić co by to mogło być, ale nie przychodzi mi nic odpowiedniego do głowy co mógłbym przywołać do snu. Biorę więc piękną srebrną bransoletkę z motywami roślinnymi i zaczynam kumulować w niej energię. Coś jednak idzie nie tak ponieważ zaczynają mi cierpnąć ręce, unoszę je nad głowę z bransoletą, która w miarę jak przesyłam do niej energię zaczyna zmieniać kształty i wić się ręce coraz bardziej mi cierpną i wypełnia je chłód. Nie poddaję się mimo iż stopniowo to cierpnięcie i chłód opanowują całe moje ciało i staja się coraz bardziej nieprzyjemne, w końcu stają się nie do zniesienia i zaczynam się budzić. Kiedy budzę się okazuje się, że faktycznie całe ręce mam ścierpnięte od trzymania ich nad głową.
24 lutego 2007   Dodaj komentarz

wąż

Konwencja snu wygladała tak jakby ktoś opowiadał mi historie którą widzę, chociaż chwilami jestem osobą, która przeżywa tą historię, chwilami jej przyjacielem. Pewnego razu ten ktoś wracał do domu i zobaczył, że ktoś trzyma jego matkę, kiedy zapytał o co chodzi jeden z napastników wciągną jego matkę do mieszkania drugi zaś go zaatakował. Walcząc znaleźli się na nieużytkach poza domem i ten ktoś zrozumiał, że walczy o życie. Wtedy ja stałem się tym kimś walcząc z napastnikiem zacząłem go dusić, dziwiła mnie jego siła i to, że tak długo się opiera ponieważ ja byłem dużo silniejszy od przeciętnego człowieka, byłem człowiekiem wężem, miałem w drodze ewolucji zmodyfikowane DNA. Napastnik nie okazywał strachu i walczył zaciekle zrozumiałem więc, że musze go zabić co i uczyniłem. Zbadałem jego ciało zanim je usunąłem i okazało się, że jest to jakiś obieg eksperymentów genetycznych wzbogacony o moje DNA. Pobiegłem do domu mamie na ratunek i w tym momencie znów rozdzieliłem się z bohaterem opowieści stając się jego kolegom. Kiedy przyszliśmy do domu sąsiedzi powiedzieli nam, że ktoś uprowadził mamę kolegi w stronę miasteczka akademickiego jakieś 30min temu. Pobiegliśmy w tamtą stronę, po drodze zacząłem się zastanawiać gdzie ją możemy znaleźć. Doszedłem do wniosku, że najpewniej na wydziale genetyki, ponieważ niewątpliwie właśnie tam był sprzęt umożliwiający takie eksperymenty. Kiedy dotarliśmy na miejsce zobaczyliśmy grupę związanych młodych ludzi. Rozwiązaliśmy ich i okazało się, że nie są to zwykli ludzie, wokół ich głów pojawiła się czerwona poświata, efekt podłączenia jakiś urządzeń do mózgu, które jak twierdzili łączyły ich ze świadomością morską. Zaczęli przekonywać kolegę człowieka - węża aby się do nich przyłączył ponieważ jego DNA sprawia, że jest naturalną częścią tej świadomości. Wtedy zobaczyłem niebieską przestrzeń świadomości morskiej.
24 stycznia 2007   Dodaj komentarz
< 1 2 ... 56 57 58 59 60 ... 73 74 >
Swistak666 | Blogi