W innym śnie o podobnym nastroju byłem w Rzeszowie. Na dworcu PKP odbywała się jakaś impreza, ja jednak miałem wracać do Jasła. Rafał ofiarował się pomóc dotrzeć z mi bagażami na dworzec na osiedlu. Koło poczty na schodach spotkaliśmy jakąś dziewczynę próbującą z metalową szkatułą wejść na trzęsące się schody więc pomogliśmy jej. Dziewczyna podziękowała nam mówiąc, że w szkatule jest prezent niespodzianka od jej przyjaciółki. Przed drzwiami otworzyła ją w środku były dwie paczki papierosów. Pomyślałem, że pomysł z dworcem na osiedlu nie był najlepszy i przez to mogę nie zdążyć na pociąg, poza tym na osiedlu nie stają pośpieszne. Kiedy w końcu dotarliśmy na dworzec i wsiedliśmy do pociągu zobaczyłem jak jakaś kobieta wychodzi z naszą żółtą walizką w której było 5mln $ przeznaczonych na walkę z czarnym rycerzem. Pomyślałem, że teraz kiedy został on pokonany te pieniądze nie są potrzebne. Powiedziałem siostrze, że na przyszłość powinna jednak lepiej pilnować powierzonych jej rzeczy. Siostra wybiegła za kobietą, odzyskała tylko pustą walizkę – ojciec rozpoczął awanturę.
Jestem w starej Japońskiej akademii sztuk wojennych. Idę korytarzem z moim mistrzem i jego przyjacielem rosłym Japończykiem. Mój mistrz niesie ośmiokątną bogato zdobioną białą tarczę. Mówi, że to jedna ze starych inskrypcji pochodząca z biblioteki akademii dotycząca sztuki cichego zabijania. Leżała w bibliotece od zamierzchłych czasów i nikt nie znał jej wartości. Dopiero on ze swoim przyjacielem odkrył, że w środku ukryte są różne wspaniałe akcesoria związane z tą sztuką oraz bezcenne informacje. Teraz oddają ją do biblioteki z mniej istotnymi tekstami zaś najcenniejsze rzeczy zachowują w tajemnicy aby je studiować. Po oddaniu tarczy do biblioteki w której urzędowała oschła zasadnicza bibliotekarka wracamy do sali. Siedzimy z mistrzem w sali, przez otwarte drzwi widzę przechodzącego przyjaciela mistrza. Mistrz ostrzega mnie przed nim mówiąc, że to urodzony zabójca i może chcieć mnie zabić więc musze być teraz bardzo czujny. Siadam na wprost drzwi, kładąc miecz w zasięgu ręki. Mistrz mówi, że musi teraz opuścić akademię. Otwieram piękne pudełko wewnątrz którego zamiast miecza jest rozłożony flet, składam go i wygrywam smutne dźwięki mistrz patrzy ze współczuciem i odchodzi. Oglądam pozostałe flety i zostaję sam. Po jakimś czasie pojawiają się inni studenci, trzymają się ode mnie z daleka, jestem więc czujny. Ktoś wrzuca do sali metalowy guzik, następnie wchodzi do sali dwu pracowników akademii i rozmawia z innym studentem - przynieśli mu jakąś księgę. Kiedy tak siedzą zaczynają nagle źle się czuć, nie wiedza co się dzieje. Orientuje się, że ten guzik zatruty był bakteriami i był to zamach na mnie. Zarażeni słaniają się i pytają co się dzieje. Ponieważ nie znam japońskiego pokazuje palcami guzik i oni już wiedza o co chodzi. Dostrzegam książkę, która studiują to podręcznik Ninjutsu dużo bym dał aby ją przejrzeć jednak oni dostrzegają mój wzrok i chowają książkę. Po usunięciu zarażonych dostrzegam, że ktoś pościel zarażonych położył na moim łóżku dochodzę do wniosku, że nie jestem tu mile widziany i grozi mi niebezpieczeństwo więc powinienem odejść, aby to zrobić musze stoczyć walkę aby poznać swoje realne umiejętności. Jedną z przyczyn wrogości jest to, że to ja zostałem uczniem mistrza i to mnie uczył swej sztuki. Idę korytarzem zaglądam do sal treningowych gdzie uczniowie walczą jednak to nie są godni mnie przeciwnicy muszę znaleźć kogoś godnego. Na korytarzu spotykam jakąś kobietę, która obrzuca mnie nieprzyjaznym wzrokiem mówiąc, że znów mam nieprzepisowy strój - nie obchodzi mnie to, spoglądam jednak na siebie. Jestem ubrany w tęczową koszulkę ze smokami na to mam zarzuconą rozpięta nepalska koszulę i mam coś w rodzaju jasnych spodni od dresu. Myślę to już nieważne musze tylko stoczyć swoją walkę i opuścić akademię.