Sen: lezalem na lózku z zamiarem krótkiej drzemki, kiedy zauwazylem ze, gdy zamykam oczy wpadam w dziwny stan.
Zanurzalem sie w ciemnosc, w której widzialem punkt swiatla - przypominajacy kolorem gwiazde, niebieski i wibrujacy jak luk elektryczny, wielkosci ziarnka grochu umieszczonego kilkanascie cm przed oczami. Odrzucalem wszystkie mysli, bodzce i zanurzalem sie w ciagu 2,3 sek. do momentu ukazywania sie tego punktu.
Parokrotnie powtarzalem wejscie w ten stan. Czulem, iz jestem w stanie sie w ten wibrujacy jak iskra punkt zaglebic, wejsc. Czulem wielka moc, potege, a tylko 'stalem na progu' doswiadczenia.
Wiedzialem ze jeszcze nie czas by wejsc w ten punkt, ze gdybym to zrobil to by mnie nie bylo, ze moge jeszcze na to nie byc gotów. Potem wstalem i zatoczylem sie we snie jak pijany po pokoju, wpadlem na sciane. Polozylem sie na lózku by wyjsc z tego stanu i budzilem sie 'naprawde', czulem jak powoli wraca swiadomosc ciala i mozliwosc poruszania.
W glowie mi szumialo, wiedzialem juz ze moge wrócic i posunac sie dalej by rozpuscic sie w tym swietle. Jest to mój najwazniejszy jak dotad sen, który zmienil mój 'swiatopoglad'!
Jestem w ruinach nawiedzonego zamku wraz z grupą wojowników snu. Zamek jest opuszczony, panuje tu cisza i atmosfera tajemniczości, nieuchwytnego zagrożenia, jest wieczór. Ujawnić sekrety zamku mozna tylko poprzez sen. Zasypiam i kiedy wchodze w sen wszystko nabiera głębi realizmu stając sie bardziej rzeczywiste. Pojawia się lśnienie nakładajacych się na siebie wymiarów snu. Otwiera sie brama do wyższej, głebszej rzeczywistości zamek odsłania swoje sekrety. Z głębi snu wyłaniają się nadprzyrodzone istoty zamieszkujący zamek na tej głebszej bardziej realnej płaszczyźnie egzystencji. Śniąc podtrzymuję połaczenie tych dwu płaszczyzn dzięki czemu wojownicy snów moga przekroczyć granice wymiarów i zmierzyć się z magicznymi istotami zdobywajac zrozumienie, madrośc i przekształcic świat. Kiedy budze się połaczenie wymiarów zamyka się, wtedy przenosimy się do innej komnaty zamku i znów zasypiam otwierając kolejne połaczenia. W końcu znajduję się na dziedzińcu mam zasnąć tu by otworzyć najważniejsze połaczenie. Wojownicy snu niepokoją się, obiecują strzec mego snu i przygotowują się do ostatniej próby. Zasypiam. W scianie zamku otwiera się brama prowadzaca w ciemność wyłania się z niej istota w kształcie szkieletu zbudowanego z niebieskiego swiatła przypominajacego byłyskawice. Mimo strasznego wyglądu i mocy wiem, że nie jest to zła istota. Czuję, że jest ona obdarzona mądrościa i mocą. Wiem, że jej moc utrwala nadaje realizm światu snów. Wysyłamy do niej energię w formie skłębionych błyskawic ona zas wchłania je i asymiluje. Równoczesnie z niej emanuje moc i mądrość wpływajaca bezpośrednio do naszych umysłów, na granicy swiadomości zaczyna pojawiac się zrozumienie. Energii jest tak wiele, że nie mogę już dłużej utrzymywac połaczenia. Brama sie zamyka i pozostajemy sami na dziedzińcu zamku z przeświadczeniem, że stało się coś bardzo ważnego, została nam ujawniona prawda i zrozumienie, którego nie potrafimy uchwycić. Sogladam w bok i przez lsniącą niewidzialną sferę widze inny bardziej realny obraz snu. Dostrzegam kruka ladującego na gruzach innego dzieciństwa czuję jego madrość i moc uswiadamiam sobie, że nie jest to zwykły ptak zas obraz który widze ma bardzo ważne znaczenie. To co widze jest pozorem za którym ukrywa się coś bardzo ważnego. Za pozorna fasadą obrazu kryje się madrość.