Dzisiaj miałem noc koszmarow - najpierw pokazywałem znajomym park wokol dworu w ktorym kiedysm mieszkalem - byla noc. Postanowilem pokazac im strych i kiedy tam bylismy przyszedl jakis gosc. Schowalismy sie ale zostalismy odkryci - facet byl wredny nie dalo sie z nim pogadac wezwla policje.
W drugim snie wskoczylem do maluch ktory ruszyl z gory, zanim jeszcze zdarzylem zajac miejsce juz patrol machal do mnie lizakiem, a ja nawet nie moglem sie zatrzymac wiec kiedy wreszcie udalo mi sie opanowac woz juz gonily mnie trzy radiowozy. Do tego woz nie byl moj wiec postanowilem wiac, na zakrecie wyskoczyl pasazer - udalo mi sie zjechac w krrzaki wytarlem odciski palcow i poszedlem do knajpy gdzie z pasazerem udawalismy niewinnych. Oczywiscie za chwile wpadlo 8 gliniarzy, ale udawalismy glupich i udalo nam sie oczyscic z podejrzen.
W kolejnym snie ktory dzial sie w starej polsce imprezowalem z jakimis szlachcicami z ktorych niektorzy byli zbirami wiec musialem sie caly czas pilnowac.
Kolejny sen zacza sie milo - bylem w Japoni gdzie u wielkiego mistrza sztuk walki uczylismy sie wlasciwego zachowania - bylo super do momentu kiedy na moich rekach pojawily sie plamy i jeden gosc zacza robic dym - tlumaczenia, ze to nie zarazliwe nic nie pomogly podobnie jak wstawiennictwo mistrza musialem pewnej japonskiej lekarce wytlumaczyc co to za choroba by sprawdzila w starych ksiegach co to za choroba.
Później poszedłem na spacer i spotkałem sąsiada który jak się okazało kupił stary drewniany dom. Pomyślałem, że można by tam zrobić niezłą imprezę.
Wróciłem do babci i poszliśmy do sadu, który jak się okazało został wycięty. Babcia powiedziała, że dzięki temu będę miał blisko do sąsiada po czym poszliśmy do jego starego domu. Wewnątrz oprócz niego była jego matka i żona którzy pili sobie samogon.
Babcia coś tam z nimi porozmawiała, a ja zastanawiałem się dlaczego sąsiad nie przedstawi mi żony i dlaczego nie zaproponują mi kielicha - doszedłem do wniosku, że jestem tu persona non grata.
Postanowiłem więc się oddalić a wtedy matka sąsiada bez entuzjazmu zaproponowała mi kielicha - grzecznie odmówiłem tłumacząc, że jestem wozem.
Kiedy wstałem dostrzegłem na stole kwiat otoczony półkolem mniejszych kwiatów zorientowałem się, że to zaklęcie ochronne więc postanowiłem je przeczytać. Wtedy wybuchła panika i wszyscy zaczęli je recytować więc sprawa stała się jasna - owi ludzie bali się panicznie mnie i mojej magii (oczywiście bez powodu ale nie było sensu się tłumaczyć).