Byliśmy w domu babci, był tam jakiś dziwny gość uczył mnie i dwie inne osoby sztuki walki, abyśmy mogli pokonać strasznego demona, który niedługo ma się pojawić na ziemi. Najpierw ów gość, który nie wydawał mi się być człowiekiem kazał mi zdjąć wszystkie amulety, które nie były z metalu ponieważ demon władając ogniem mógłby je zapalić, potem ćwiczyliśmy formy walki. W trakcie ćwiczeń musiałem wyjść za potrzebą, kiedy wróciłem nauczyciel powiedział, że ponieważ przerwałem trening nie będzie mnie dalej uczył. Powiedziałem, że powinien to robić ponieważ jestem najlepszym wojownikiem z tych który szkolił i znam sztukę szponów orła. Aby to udowodnić musiałem walczyć z pozostałymi wojownikami i dzięki stylowi orła udało mi się ich pokonać. W tych snach od czasu koszmaru przewija się podobny nastrój.
Śniło mi się, że kupiliśmy dom sąsiada i oglądałem go. Dom wyglądał inaczej niż na jawie - całe podwórze z wszystkimi zabudowaniami gospodarczymi było zadaszone dachem krytym dachówką. Podobało mi się to - robiło duże wrażenie - pomyślałem, że można by tu zrobić salę treningową. Wszedłem po drabinie na jedna belkę podporową aby ja obejrzeć i kiedy to robiłem drabina niebezpiecznie zaczęła się kiwać. Poprosiłem kolegę aby poprawił drabinę i kiedy próbował to robić najpierw uszkodził dach a później drabina gdzieś utknęła a ja zostałem na belce. Było bardzo wysoko i zastanawiałem się jak teraz zejdę - patrząc w dół czułem poważny niepokój. Kiedy tak siedziałem przyszła grupa ładnych dziewczyn i pytały jak mam zamiar zejść. Odpowiedziałem, że mogę przeskoczyć na sąsiedni stryszek, co było ryzykowne, albo spuścić się po sznurach, które trzymałem w ręce. Wtedy jedna z nich przecięła te sznury i powiedziała: o przepraszam mogłeś po nich zejść i co teraz. W końcu jakoś zszedłem i kontynuowałem oglądanie budynku zobaczyłem pokój w którym była kolumna z czterema czaszkami a z boku poroże jelenia - bardzo ubawił mnie ten brak gustu. Chciałem pokazać to dziewczynom, ale kiedy rozejrzałem się zobaczyłem, że stoją niżej i o czymś rozmawiają. Przysłuchując się ich rozmowie bardzo się zdziwiłem - mówiły o jakiś zajęciach dotyczących faz śmierci i tego typu rzeczach. Pomyślałem do jakiej szkoły one chodzą? Postanowiłem z nimi porozmawiać, ale zauważyłem, że jakoś mnie unikają, choć nie dają tego po sobie poznać - jakby cos ukrywały. Postanowiłem zaprosić je na parkietówę, ale nie wykazywały entuzjazmu. Chwyciłem jedną za rękę i ze zdumieniem zauważyłem, że tam gdzie ją dotknąłem jej ręka zaczęła czernieć i płonąć. Zorientowałem się, że to demony. Ponieważ były laskami więc powiedziałem im, aby się mnie nie bały - nie przeszkadza mi to kim są pokazałem im ten słup z czaszkami -ale nic nie pomogło coś zaczęły się tłumaczyć i szybko się zmyły.