Jestem na podwórku przed domem babci w trawie jest wiele zielonych żmij zygzakowatych, idąc ścieżką staram się na nie uważać, jest ze mną kilka osób w tym chyba mama - ostrzegam ją przed żmijami - ona to lekceważy rozdeptując kilka żmij. Przekonuję się, że nie są agresywne jednak uważam, że trzeba być ostrożnym - nagle dostrzegam w trawie olbrzymią 5 metrową żmiję, która przepełza przez ścieżkę i gdzieś się chowa - ostrzegam wszystkich przez nią, ale nikt mi nie wierzy. Wycofuje się za potok i znów dostrzegam tą żmiję, ale nie wydaje się agresywna.
W górach dzieją się dziwne rzeczy, wybieram się by to sprawdzić. Odkrywam, że działają tam tajemnicze demoniczne siły, skupiające się w wąwozie prowadzącym w góry - wyjaśnia się dlaczego nikt z tamtą nie wracał. Badam wąwóz mimo iż wszyscy przestrzegają mnie przed tym - nie mogę określić natury tych sił jednak wyraźnie je wyczuwam i wiem, że nie mogą mi one uczynić wielkiej krzywdy. Dochodzę do miejsca, gdzie jeszcze nie ma tych sił obserwuje okolicę i widzę jak zbliżają się w formie białej mgły - dalej nie wiem co to jest.
Dochodzę do jakiejś górskiej wioski i zaczynają się dziać dziwne rzeczy; pojawiają się luki w pamięci, naprzemian jestem w domu babci, w gabinecie ojca, gdzie niedawno w śnie spotkałem władcę piekieł - widzę dziwne czarne postacie stojące pod bramą, barykadę postawioną przed wejściem i znów jestem na górskiej drodze - nie wiedząc gdzie. W dole widzę zbierającą się złowroga mgłę. Znów jestem w domu babci z jakąś dziewczyną zaczynamy walczyć z czymś i kiedy to cos pokonujemy, przypominam sobie, że mam zbadać to zagrożenie więc kontynuuję wędrówkę w góry.
Widzę dziwne rzeczy - ludzie pobawieni pamięci, nikt nic nie wie. Docieram w końcu do jakiejś karczmy na samym szczycie. Spotykam tam tą dziewczynę wspólnie z którą walczyliśmy w domu babci. Rozmawiamy od czasu do czasu pojawiają się te fale mieszające umysł. Dziewczyna mówi, że ich źródłem są duchy drzew i wszyscy powinni stąd uchodzić. Patrzę przez okno i widzę na szczycie krąg czarnych drzew. Pytam dlaczego duchy drzew to robią - dziewczyna mówi mi, że boją się mnie i nie powinienem z nimi walczyć tylko wyprowadzić stąd ludzi. Mówię dobrze tak zrobię, ale najpierw chciałbym się z tobą zmierzyć aby uzyskać przywilej zasiadania w tym miejscu. Wypowiadam rytualna formułę wyzwania w dziwnym języku pokazując amulety symbolizujące sztuki walki, które posiadłem na końcu demonstruję z dumą żelazny szpon orła. Starszy mężczyzna który jest mistrzem tego miejsca kiwa głowa na znak zgody i rozpoczynamy pojedynek - jest to raczej demonstracja umiejętności. Po chwili mężczyzna mówi, że jestem godny by tu wrócić, ale najpierw musze wyprowadzić ludzi z gór. Szczęśliwy ruszam i powstrzymując moc duchów drzew wyprowadzam z gór ludzi, kiedy w końcu udaje mi się to wracam do karczmy by ponownie rzucić rytualne wyzwanie dokończyć pojedynek i zostać tu zaakceptowany.