Śniło mi się, że kupiliśmy dom sąsiada i oglądałem go. Dom wyglądał inaczej niż na jawie - całe podwórze z wszystkimi zabudowaniami gospodarczymi było zadaszone dachem krytym dachówką. Podobało mi się to - robiło duże wrażenie - pomyślałem, że można by tu zrobić salę treningową. Wszedłem po drabinie na jedna belkę podporową aby ja obejrzeć i kiedy to robiłem drabina niebezpiecznie zaczęła się kiwać. Poprosiłem kolegę aby poprawił drabinę i kiedy próbował to robić najpierw uszkodził dach a później drabina gdzieś utknęła a ja zostałem na belce. Było bardzo wysoko i zastanawiałem się jak teraz zejdę - patrząc w dół czułem poważny niepokój. Kiedy tak siedziałem przyszła grupa ładnych dziewczyn i pytały jak mam zamiar zejść. Odpowiedziałem, że mogę przeskoczyć na sąsiedni stryszek, co było ryzykowne, albo spuścić się po sznurach, które trzymałem w ręce. Wtedy jedna z nich przecięła te sznury i powiedziała: o przepraszam mogłeś po nich zejść i co teraz. W końcu jakoś zszedłem i kontynuowałem oglądanie budynku zobaczyłem pokój w którym była kolumna z czterema czaszkami a z boku poroże jelenia - bardzo ubawił mnie ten brak gustu. Chciałem pokazać to dziewczynom, ale kiedy rozejrzałem się zobaczyłem, że stoją niżej i o czymś rozmawiają. Przysłuchując się ich rozmowie bardzo się zdziwiłem - mówiły o jakiś zajęciach dotyczących faz śmierci i tego typu rzeczach. Pomyślałem do jakiej szkoły one chodzą? Postanowiłem z nimi porozmawiać, ale zauważyłem, że jakoś mnie unikają, choć nie dają tego po sobie poznać - jakby cos ukrywały. Postanowiłem zaprosić je na parkietówę, ale nie wykazywały entuzjazmu. Chwyciłem jedną za rękę i ze zdumieniem zauważyłem, że tam gdzie ją dotknąłem jej ręka zaczęła czernieć i płonąć. Zorientowałem się, że to demony. Ponieważ były laskami więc powiedziałem im, aby się mnie nie bały - nie przeszkadza mi to kim są pokazałem im ten słup z czaszkami -ale nic nie pomogło coś zaczęły się tłumaczyć i szybko się zmyły.