Od kilku dni pada deszcz. Pada jakby się wściekł :) Zaniedługo nas chyba zatopi. Dziś na wykładach było dosłownie kilka osób. Zapewne wszystkich złamała jakas grypa lub przeziębienie. Sam nie wiem czy nie lepszy byłby śnieg :) Naszczęście jestem zdrowy :) Dziś środa, więc była moja ulubiona pedagogika. Dowiedziałem się, że mam super pogląd o wychowywaniu dzieci. Okazuje się, że preferuję najtrudniejszy w stosowaniu lecz najdoskonalszy system wychowania :) Zawsze byłem pewny że mam tej sprawie rację, ale teraz jestem jeszcze pewniejszy :) Jutro w sumie tylko jeden wykład. grubo się zastanowię czy jechać. Dziś stałem w tak niebywałym korku, na to wspomnienie odechciewa mi sie jutro jechac. Ciekawe czy pojadę....:)
To co działo się wczoraj, nie będę ukrywał, troszkę mnie przeraziło. Takiego wiatru baaardzo dawno nie widziałem. Śnieg zasypał w kilkanaście minut ulicę. Na mojej górce problemy z podjazdem miały samochody. Autobus linii 7 (przegubowy) jechał z góry (z Katowic), ale koła napędowe (bliźniaki) nie kręciły się :) Najlepsze to, że w czasie tej wichury jechałem do sklepu i po drodze do kumpla. Były momenty, że chciało mnie zdmuchnąć. Widziałem autobus linii 215 z połową drzewa na dachu :) - żadnych uszkodzeń, tylko tyle że je wiózł. Oczywiście przy podjeździe pod górę spadło na ulicę. Dobrze że nie jechał nikt blisko za nim. Na kopalni stoi szyb wieży ciśnień obłożony płytami z tworzywa sztucznego - od połowy w górę został sam stalowy szkielet. Był moment, że wiatr wiał tak mocno, że nie mogłem oddychać, a dotychczas nawet nie wiedziałęm, że tak się dzieje. Według prognoz jutro ma być podobnie, żeby tylko wypadków nie było. Poza tym wczoraj zaginął kuzyn Wojtka... Oby jutro było spokojnie...