dziewczyny w czerni - moje czarownice
Medytowalem ? Jest pare osob, nie znam wszystkich. Nie zdazylem
sie dobrze rozgladnac a spotykam dziewczyny ubrane na czarno,
czarne wlosy. Gadam z jedna o medytacji, czyms jeszcze. Jest dla
mnie bardzo mila mimo ze jej nie znam - zwraca to moja uwage.
Wymieniamy sie uwagami ale komunikacja zachodzi raczej na poziomie
uczuc, odbieram bardzo przyjazne emocje. Potem dostaje jakies plyty,
kartki, caly plik. Przypominam sobie ze mam odwiedzic znajomych.
Wychodze z mieszkania-pokoju i wchodze do windy. Chyba 2 dziewczyny
w czerni ida ze mna, mimo iz nikogo nie prosilem o towarzystwo.
Czuje sie w ich otoczeniu ochraniany. Potem wychodze na zewnatrz,
ide pomiedzy blokami i przejsciem 'wycietym' w nich na podworze.
Tam spotykam 'starych' kumpli. Zauwazam ze wokol lezy snieg,
zaczynamy rzucac w siebie nawzajem sniezkami, niby zabawa ale czuc
lekka zawzietosc. Potem mowie im ze ide sobie, ze musze wrocic.
Nie chca mnie puscic a wyciagnac do knajpy. Staram sie im wytlumaczyc
ze musze isc. Zaczynaja grac na moich emocjach, chca mnie zmusic
zebym pozostal z nimi. Mowie cos juz troche skolowany ze musze
isc do znajomych... Jeden z nich sie na mnie patrzy. Wtedy krzycze
- tak ja klamie! tak naprawde chce odejsc i wlasnie to zrobie!
Sprobujcie mnie zrozumiec! Pytam sie kazdego z nich po kolei
czy to rozumie i sie zgadza? Jeden z nich nie moze sie pogodzic
z moim odejsciem, zaczyna sie zachowywac jak szalony, cos krzyczy.
Duzo duzo emocji... Mnie rowniez ponosi - krzycze ze ich lubie
ale to co robia - slabo rokuje na przyszlosc naszej znajomosci!
Krzycze - jesli mnie nie zaakceptujecie to koniec! W tym miejscu
daje im szanse na reakcje i za chwile krzycze: KONIEC! KONIEC!
Zostawiam ich i biegne - musze teraz wrocic do dziewczyn w czerni!
Odnalezc je! Wbiegam po schodach w gore, czuje ogarniajace mnie
emocje, w pewnym momencie widze postac groznego bostwa - i widze
jakie emocje ten widok wywoluje, podbiegam blizej obraz zmienia
sie w cos innego, neutralnego. Jestem na samej gorze jednak widze
ze to nie ta klatka, wybiegam z powrotem na dwor, jestem zagubiony,
oslabiony. Spotykam jedna z dziewczyn w czerni podbiegam do niej
i wyciagam z kieszeni plik kartek, plyt itp. Nie moge dac sobie
z nim rady, wtedy bierze to ode mnie z reki, obwiazuje jednym
ruchem laczac je w calosc i oddaje mi. Jestem juz zakrecony jak
sloik, dobrze ze mi pomogla. Budze sie...
Jestem w jakiejs knajpie, zagladam do roznych sal. Jestem skolowany
i zakrecony. Podchodze do baru opieram sie zmeczony i ledwo co
kontaktuje. Wtedy czuje jak ktos z tylu lapie mnie za rece i
obmacuje miesnie ramion. To te dziewczyny, slysze jak gadaja
zadowolone ze jestem silny i moje miesnie sie pieknie rozwijaja,
niektore mocniej, inne mniej. Jestem zdziwiony tym co sie dzieje,
swiat dookola powoli zamienia sie w karuzele :) W koncu ide
korytarzem i widze ze po prawej stronie siedza moi starzy 'kumple
od kielicha' a po lewej dziewczyny w czerni. Nie zastanawiajac
sie siadam z nimi. Sa to 4 piekne dziewczyny. Mowie im siadajac
z ulga: -przed chwila mialem chyba najdluzszy i zakrecony sen
w zyciu. Jestem wyczerpany ale patrze na nie jak usmiechaja sie
i ciesza. Ktoras mowi ze juz wszystko dobrze. Ta po prawej
lapie mnie za prawa dlon i trzymamy sie. Czuje tak bardzo
pozytywne wibracje i emocje, ukojenie i zrozumienie. To sprawia
iz rozluzniam sie i odprezam. Dziewczyna zaczyna glaskac mnie
po twarzy i oczach, ktore zamykam, wtedy slysze jak szepcze:
czekam... Zasypiam przy nich i budze sie:)
aleee sen!
uff jest dobrze :)