Śniło mi się, że kupiliśmy dom sąsiada i oglądałem go. Dom wyglądał inaczej niż na jawie - całe podwórze z wszystkimi zabudowaniami gospodarczymi było zadaszone dachem krytym dachówką. Podobało mi się to - robiło duże wrażenie - pomyślałem, że można by tu zrobić salę treningową. Wszedłem po drabinie na jedna belkę podporową aby ja obejrzeć i kiedy to robiłem drabina niebezpiecznie zaczęła się kiwać. Poprosiłem kolegę aby poprawił drabinę i kiedy próbował to robić najpierw uszkodził dach a później drabina gdzieś utknęła a ja zostałem na belce. Było bardzo wysoko i zastanawiałem się jak teraz zejdę - patrząc w dół czułem poważny niepokój. Kiedy tak siedziałem przyszła grupa ładnych dziewczyn i pytały jak mam zamiar zejść. Odpowiedziałem, że mogę przeskoczyć na sąsiedni stryszek, co było ryzykowne, albo spuścić się po sznurach, które trzymałem w ręce. Wtedy jedna z nich przecięła te sznury i powiedziała: o przepraszam mogłeś po nich zejść i co teraz. W końcu jakoś zszedłem i kontynuowałem oglądanie budynku zobaczyłem pokój w którym była kolumna z czterema czaszkami a z boku poroże jelenia - bardzo ubawił mnie ten brak gustu. Chciałem pokazać to dziewczynom, ale kiedy rozejrzałem się zobaczyłem, że stoją niżej i o czymś rozmawiają. Przysłuchując się ich rozmowie bardzo się zdziwiłem - mówiły o jakiś zajęciach dotyczących faz śmierci i tego typu rzeczach. Pomyślałem do jakiej szkoły one chodzą? Postanowiłem z nimi porozmawiać, ale zauważyłem, że jakoś mnie unikają, choć nie dają tego po sobie poznać - jakby cos ukrywały. Postanowiłem zaprosić je na parkietówę, ale nie wykazywały entuzjazmu. Chwyciłem jedną za rękę i ze zdumieniem zauważyłem, że tam gdzie ją dotknąłem jej ręka zaczęła czernieć i płonąć. Zorientowałem się, że to demony. Ponieważ były laskami więc powiedziałem im, aby się mnie nie bały - nie przeszkadza mi to kim są pokazałem im ten słup z czaszkami -ale nic nie pomogło coś zaczęły się tłumaczyć i szybko się zmyły.
akademickim mieście pełnym katedr starych uczelni i innych wspaniałych budynków. Oglądałem obrazy studentów przedstawiające to miasto. Jakiś głos tłumaczył mi wyjaśniał mi, że każdy student malując to miasto upiększa je na swoich obrazach i miasto przebudowuje się zgodnie z najpiękniejszymi z tych obrazów - dlatego jest tak piękne. Pokazano mi wierzę, która upiększono zgodnie z takim obrazem nadając jej strzelistość i większa prostotę, oraz fasady budynków na tej samej ulicy zmienione według innego obrazu. Zwiedzałem piękna katedrę ozdobioną rzeźbami z marmuru - moją uwagę zwróciła droga krzyżowa złożona z rzeźb umieszczonych na podeście biegnącym pod sufitem wyglądało to bardzo ładnie - żałowałem tylko, że nie można tam spacerować przyglądając się tym rzeźbom.Przed katedrą spotkałem ludzi ze studium, których nie widziałem od lat - szczególną przyjemność sprawiło mi spotkanie Marzeny, wyglądała bardzo pięknie. Wspominaliśmy dawne czasy zastanawiając się ile lat upłynęło od naszego ostatniego spotkania. Żartowaliśmy, wymieniali pocałunki i było bardzo fajnie. W końcu Marzena powiedziała, że musimy przestać, bo jeśli zobaczy to jej mąż opacznie zrozumie i będzie awantura. Rozmawiałem również z innymi ludźmi po czym poszliśmy do starego sklepu w którym zamierzałem kupić zestaw kaset wyjaśniających trening kujikor oraz sprzęt ninjia. Większość kaset była uszkodzona przez ogień lub kwas, ale z czterech znalazłem dwie w dobrym stanie, ponadto kilka pięknych kryształów i dwa specjalne czarne noże. W innym pomieszczeniu oglądaliśmy piękne kryształy i artystyczne wyroby - kiedy to robiliśmy przyszedł mąż Marzeny, którego dla żartu postraszyłem jednym z noży on przestraszył się i uciekł. Marzena powiedziała śmiejąc się widzisz co zrobiłeś, teraz musze go poszukać i udobruchać i poszła.potem z innymi kolegami ze studium poszliśmy do sklepu będącego skrzyżowaniem księgarni i perfumiarni, gdzie nieudolnie próbowałem podrywać sprzedawczynie i oglądaliśmy książki i perfumy - ogólnie było bardzo miło.