• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

darmowa telekomunikacja

darmowa telekomunikacja

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna

Linki

  • Bez kategorii
    • BTS

Archiwum

  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006

Najnowsze wpisy, strona 44


< 1 2 ... 43 44 45 46 47 ... 73 74 >

madrala

Po raz kolejny zdarzyło mi się LD, które zakończone utratą sennej treści
przeniosło mnie do mojego ciała. I jak zwykle dałem się nabrać, że się
obudziłem. Tym razem zakończyło się to jednak masą ciekawych efektów i
obserwacji a to dlatego, że co prawda dalej nie robię zaraz po przebudzeniu
RT tak jak sobie to postanowiłem, ale za to przypominam sobie sen oraz
staram się, choć przez chwilkę osiągnąć obe.

Epizod T-1 Razem z trzema kumplami myszkujemy po domu jakiegoś możnowładcy.
Pokoje były tak piękne, że chodziłem po nich później dla samej przyjemności
oglądania. Jedno z pomieszczeń stanowił syntezę wnętrza pałacowego (które w
dzieciństwie odwiedziłem - na Wawelu) i pokoju gościnnego w mieszkaniu mojej
cioci. Ten związek zastanawia mnie i decyduję się zajrzeć za drzwi na
przeciwko by sprawdzić czy się rzeczywiście tutaj nie znajduję (poprzedni
temat snu w tym momencie uległ załamaniu i nawet nie pamiętam teraz o co w
nim na poczatku chodziło). Po otwarciu drzwi spostrzegam, że tak to jest
mieszkanie mojej cioci (choć jednak wcale tak nie było - niemniej nie było
to już wnętrze pałacu lecz dobrze utrzymane w "przedwojennym" stylu
mieszkanie). Zacząłem się zastanawiać.. jeśli bym w stanie obe znajdował się
w rzeczywistości to nie powinno być takich numerów z przekształcaniem się
pałacu w dom mojej cioci! Spojrzałem na pierwszą lepszą rzecz, szukając
czegoś konkretnego z czym mógłbym poeksperymentować. Mój wzrok padł na stary
rokokowy zegar. Wziąłem go w ręcem, spojrzałem na wskazówki i dokładnie
odnotowałem godzinę - była 2 nad ranem (nie wiem skąd wiedziałem, że nad
ranem akurat - zdaje się powoli zaczynałem coś podświadomie kojarzyć).
Odwróciłem go do mojego kumpla - z podstawówki jeszcze - Sebastiana i dwójki
innych ludzi, których teraz raczej nie kojarzę. "Jaką godzinę tutaj
widzicie? To ważne. Muszę coś sprawdzić". Dwaj kolesie przybrali konkretnie
tępe miny i nie reagowali na nic co do nich mówiłem. Sebastian wziął zegar w
ręce i zaczął mu się ciekawie przyglądać. "Rozumiesz, muszę się dowiedzieć
czy widzisz to samo co ja żeby się dowiedzieć czy to jest sen czy obe". W
tej chwili siekło mnie jak obuchem. "O kurde! Przecież to jest rzeczywiście
jest sen! Ejj Seba - To sen!!". To co dotąd było tylko sennymi rozważaniami
na całkowicie teoretyczny temat, stało się doświadczeniem w pełni
praktycznym :DD. Sebastian z początku okazał nawet jakieś zaskoczenie a
potem się uśmiechał, ale nic nie mówił natomiast dwaj kolesie mieli nadal
absolutną tępotę w oczach i nie kumali nic. Zaczęli się zachowywać jak
bezmyślne stworzonka tłocząc się gdzieś za plecami Sebastiana, jakby
zupełnie nie wiedzieli co i jak. Sebastian tym czasem przeszedł pewną
metamorfozę. Jego włosy okazały się być obciętymi na jeża a cała fryzura
ujawniła spore, łyse zakola. Stał się starszy i chudy. Niemniej nie
przestałem go nazywać Sebastianem a nawet pomyślałem, że najwyraźniej tak
wygląda w rzeczywistości (nie widziałem go z 10 lat). Ponieważ wydawało mi
się, że jedynie on ma tutaj jakieś cechy osobowości, zdecydowałem że
spróbuję mu uświadomić jakoś co się dzieje, uznając że warto komuś pokazać
taki cud jakim jest świadome śnienie nawet jeśli prawdopodobieństwo tego, że
śnimy razem w tym samym sennym świecie jest stosunkowo niewielkie (jednak
też nigdy nie upewniłem się co do tego, że tak nie może być). Odciągnąłem
więc go na bok i zacząłem tłumaczyć. "Sebastian. To jest sen. Uwierz mi i
przyjrzyj się otoczeniu". Chciałem jeszcze z nim pokonwersować. Zmusić go by
mi przyznał, że wie, że to jest sen ale zaczęło się zjawisko rozmywania
rzeczywistości, rozpadu zmysłów :)). Miałem wrażenie w tym momencie
(wzrokowe) jakbym wraz z tą rozmywającą, rozpadającą się rzeczywistością
unosił się w górę - wszystko się rozciągało rozmywając w pionie (?). Budząc
się myślałem żeby potrzeć ręce - tak jak to było w FAQ listy oneiro (które
czytałem przed póściem spać) ale nie miałem już rąk :D. Potem chciałem
wirowac ale zrezygnowałem - bo nie miałem pojęcia jak to zrobić. Khm. Bardzo
dziwne uczucie nie móc czym ani od czego się odepchnąć by zawirować sobie w
tej szarej czy też czarnej pustce w jakiej się znalazłem. Hop siup krótki
moment i wylądowałem w pościeli, w swoim łóżku, w pokoju. Przez okno wpadało
chyba już światło wszystko było jasne i wyraźne. Khm. Ciekawe bo patrzyłem
przez powieki. Teraz jak sobie to przypominam to wszystko wyglądało
dokładnie w ten "radosny" sposób jak to mi się zdarzało w obe(?).. "radosny"
używam w braku innego pojęcia - "kontrastowy" lub "twardy" pasowało by może
jeszcze bardziej albo "wyrazisty".. doprawdy ciężko powiedzieć. Zostawiłem
to jednak w spokoju i po przypomnieniu sobie zgrubsza tego co dotąd pamiętam
postanowiłem dospać. Nie wychodziło mi to jednak zbyt dobrze. Zamiast snu
zaczęły się pojawiać niezwykle wyraźne obrazy, które - miałem wrażenie
wybudzały mnie jeszcze bardziej. Twarz kobiety, jakiś materiał położony.. co
ciekawe nie wiem w jakiej orientacji przestrzennej wobec mnie. I tutaj
zaczęła się zabawa. Zacząłem sobie wyobrażać, że to co widzę znajduje się
nie pode mną lecz naprzeciwko mnie. Ku mojemu zaskoczeniu zmiana percepcji
nastąpiła gładko i bardzo dosadnie. I znów hop. Pomyślałem no cóż pobawię
się w robienie obe ( ;))) ) i pozmieniam trochę orientację przestrzenną
swojego ciała. Zacząłem wyobrażać sobie, że sufit jest podłogą a ja śpię na
suficie. I znów no problema. Pomyślałem kurde. Czyli radzę sobie jednak
całkiem dobrze - a wystarczyło tylko trochę poćwiczyć by potem tak nagle
pojawiły się tak doskonałe efekty moich wysiłków. Szkoda, że nie
zorientowałem się, że widzę sufit z bliska.. zaiste szkoda :DD
01 sierpnia 2007   Dodaj komentarz

SasQ

Zaczęło się od tego, że widziałem rysunek mostu, podzielony
dokładnie na dwa. Pytałem qmpla, czemu akurat 2. On wyjaśnił
że to z proporcji ciała. Ja mówie, że od ziemi po szyję jest
około półtora metra, brakuje jeszcze pół. Pokazał, że idziemy
po lekkim wale z ziemi, a do powierzchni wody [poziomu morza ;P]
jest dokładnie pół metra więc się zgadza ;P [senna logika :P].
Dochodzimy do mostu kolejowego nad ścieżką, którą idziemy.
Droga na most zarosła ogromnymi liśćmi, niektóre o średnicy
metra :J wybraliśmy więc drogę pod most. Będąc pod mostem
zauważyłem, że barierki są zerwane i kładka dla pieszych obok
torów jest niekompletna [dziura ;P]. Mówię qmplowi, że niedawno
jechałem tam rowerem i ścieżka była przejezdna.
Pod mostem zauważyliśmy wagony towarowe za jakimś ogrodzeniem
i zastanawialiśmy się, czy dałoby sie po nich wspiąć na ten
most, omijając dziury w kładce. Jednak pojawił się jakiś
ochroniarz i powiedział:
"Chłopaki, spoko jest, ale już was tu nie ma" :P
I odprowadził nas do muru w którym była niewielka dziura, jakby
podkop w piasku. Kazał nam przejść tamtędy na drugą stronę.

Tu kończy się pierwszy sen. Chciałem się dowiedzieć, co było
za tym murem, więc wróciłem do snu.

Po powrocie do snu jestem znów przy moście i tych wagonach.
Obserwuję jak Han Solo [znacie tego kolesia? ;D] wspina się
na most i po jakimś wysięgniku [jakby dźwig na złomowisku]
przechodzi nad te wagony. Na końcu wysięgnika zamocowana
jest coś jakby bomba, albo głowica rakiety. Han otwiera ją i
wysypuje z niej białe granulki do "woreczka" z koszuli.
Złazi szybko żeby strażnicy go nie przyjarzyli. Spotykamy się
na dole, pod mostem. Myślę sobie: "Hmm... i ten mały epizod
zmienia diametralnie całe zakończenie filmu, w którym ta bomba
ma zostać użyta. Wszyscy myślą że bomba zadziała.." :J
Uciekamy wzdłuż mostu [gdzie się podziała rzeka? :P] i tu
kawałka nie pamiętam. Nieco później idziemy już spokojnie przez
łąkę obok rzeki. Strażnicy patrzą na nas, ale nie wiedzą co mamy.
Jesteśmy przebrani za wieśniarki i udajemy, że w tym "woreczku"
z koszulki mamy jagody ;P
Przechodzimy przez rzekę i docieramy do drugiego mostu, a tuż
obok niego jest stary zamek w parku, zrobiony z czerwonej cegły.
Poznaję ten zamek z któregoś mojego snu [most i wagony też
były mi znane], ale Han mówi że narazie mam go nie znać ;P
Ogrodzenia są kute z ciemnego metalu, podobnie jak bogato
zdobione latarnie. Jest późne popołudnie, więc latarnie już
świecą. Ludzie krzątają się po parku, gra starodawna muzyka.
Mamy się tu z kimś spotkać.
Czeka na nas jakiś człowieczek w kapturze i średniowiecznych
ciuchach. Han sprzedaje mu zawartość "woreczka" z koszuli, czyli
niby te "jagody". Człowieczek stwierdza, że sprzedaliśmy mu
gumijagody :P i chwali się tym drugiemu. Han daje mi znaki, że
czas się zmywać. Rzeczywiście jest ku temu powód - człowieczek
rzuca jedną jagódkę innemu, odległemu o jakieś 10 metrów, i gdy
tamten ją łapie, wybucha :P :DDD
Robi się gwar, a my tracimy się w tłumie. Przy bramie parku
spotykamy gumisie z tej kreskówki Disneya - całą brygadę :P
Teraz ja też jestem gumisiem. Brama jest zamknięta, ale nasze
rozmiary umożliwiają nam przeciśnięcie się ;) Tylko te
najgrubsze miśki mają z tym problem :P i jednemu pruje się
ubranie zostawiając nitkę na ogrodzeniu [niepokoi mnie to, bo
wydaje mi się że ktoś może to znaleźć i rozpoznać].
Wsiadamy na jakąś latającą platformę, którą kieruje się ruchami
ciała i lecimy wzdłuż leśnej ścieżki. Leci podkład muzyczny,
jakiś gostek śpiewa lol ;D Dalsza akcja jest średnio
związana z tym snem [raczej obserwacja z zewnątrz]. Widzę
gościa który śpiewa ten podkład, oraz ludzi oglądających
nasze "przygody" w kinie. Po seansie jakaś babka [właścicielka
kina? reporterka TV?] dziękuje temu gostkowi co robił podkład
muzyczny, mówiąc: "Dzięki że zrobiliśmy to razem" ROTFL ;DDD
Dzieciaki wychodząc z kina zaczęły się bić, a ich wychowawca
[którym okazał się być mój bracix :P :D] rozganiał ich.

W kolejnym odcinku snu jestem znów pod mostem, tym razem
mam okazję przyjrzeć się, jakim sposobem zawartość bomby
zmieniła się w jagody, i jak przebieramy sie za wieśniarki ;)
Han wykopał w piasku dołek, wsypał tam granulki z bomby i
zalał jakimś ciekłym barwnikiem, nadając im jagodziany
kolor ;J. Drogę powrotną spod mostu mieliśmy odciętą, po prostu
nagle wyrósł tam mur :/ Była z nami jakaś młoda gumiśka.
Strażnicy zauważyli nas pod mostem, gdy wychodziliśmy spod
niego. Zaczęliśmy uciekać, ale drogę zagrodziła nam chmara
jakichś świecących kolorowych punktów unoszących się w
powietrzu. Skręciliśmy w prawo i uciekaliśmy dalej, słysząc
za sobą wystrzały z broni laserowej ;J
Trafiamy do jakiegoś labiryntu. Znów natknęliśmy się na
tą chmarę światełek i uciekaliśmy korytarzami przed nimi.
Wydawało nam sie, że nas ścigają. Dotarliśmy do miejsca, gdzie
czeka na nas stary gumiś. Zdajemy mu relację, że gonią nas
te światełka. On śmieje się z nas i mówi, że to są
gumisie-magowie, którzy zamienili się w świecące punkty, i
że to oni pomogli nam w ucieczce spod mostu, walcząc z
żołnierzami przy pomocy magii. Rzeczywiście, gdy światełka
znów się pojawiły, nastąpił błysk i w ich miejscu pojawiła
się grupa gumisiów-magów :>. Stary gumiś powiedział, że
teraz musimy dostarczyć te "gumijagody" karzełkowi pod
zamkiem i że wyśle nast tam zaklęciem. Coś błysnęło i
znaleźliśmy się na łące, przebrani za wieśniarki :)

Tym oto sposobem poznałem fragment snu, którego wcześniej
nie pamiętałem. Dalsza część zdarzeń to ta z drugiego snu.

Budzę się w moim łóżku. Obok mnie siedzi Mati. Pyta się
co mi się śniło, a ja pokazuję mu mój dziennik. On pyta,
czy śnił mi się zamek i gumisie. Nie wiem skąd to wie,
ale obstawiam że zauważył kilka słów w dzienniku.
Wyjaśniam że śniło mi się pomieszanie znanej mi
przeszłości rzeczywistej, ze znaną mi przeszłością ze
snów, oraz wplecione w to jakieś baśniowe przekręty ;D
Oczywiście jest to fałszywa pobudka.
Chcę pokazać Matiemu, co mi się śniło i "wchodzimy" w
sen bezpośrednio z rzeczywistości [płynne przejście].
Siedzimy pod samym mostem [tak, ten sam :P], ale zamiast
Matiego jest obok mnie jakaś księżniczka. Pokazuję jej
świat za mostem [ten, który chciałem zobaczyć w pierwszym
śnie]. Jest to piękna kraina, którą przecinają dwie rzeki.
Wszystko skąpane w gorącym słońcu. Nad rzeką widać małe
domki oraz kilka strzelistych zamków, na wieżach powiewają
flagi. Po rzece pływają łodzie rybackie. Normalnie Arkadia ;)
Pytam księżniczki, czy przyszło jej do głowy, że to na co
właśnie patrzy, może być snem. Ona wydaje się być tym faktem
zaskoczona. Mówię, że to poważnie może być sen. Ona wychyla
się spod mostu, by zobaczyć więcej. Ja jednak chyba nie do
końća wierzę że to sen, bo chwytam ją za nogę żeby się nie
ześliznęła i nie spadła.
Ona chwyta mój notes i zeskakuje z półki pod mostem.
Poniżej jest betonowa pochylnia prowadząca na sam dół.
Ona zjeżdża po niej bezpiecznie, więc skaczę za nią chcąc
odzyskać notes. Ona skręca w jakąś ciemną uliczkę. Gdy tam
wbiegam, widzę jak daje mój notes małemu karzełkowi.
Pytam: "Dlaczego to zrobiłaś??!" a ona na to:
"Nie wierzyłeś że to sen, więc masz okazję się przekonać" :J
Podszedłem do karzełka i mówię, żeby oddał mi mój notes.
On jednak nie ma go przy sobie. Chcę go zmusić siłą do
oddania, bo wiem że go miał w rękach. On jednak mówi:
"Zaraz odzyskasz swój notes i uwierzysz w to, w co zwątpiłeś"
po czym wypuszcza z dłoni silny błysk.
Budzę się, tym razem naprawdę.

Rzeczywiście - mój notes leży przecież obok łóżka ;)
Księżniczka znalazła sprytny sposób by pokazać mi, że
to naprawdę był sen i źle zrobiłem że zwątpiłem :P
01 sierpnia 2007   Dodaj komentarz
< 1 2 ... 43 44 45 46 47 ... 73 74 >
Swistak666 | Blogi