Siedzę z bratem w "szarotce" właśnie coś zjedliśmy a brat zamówił jeszcze jakieś jedzenie. Przeglądam kartę dań i stwierdzam, że prawie nic w niej nie ma - przekonuję brata do zmiany lokalu. Podchodzi do nas właścicielka i pyta co jest z jej lokalem nie tak więc tłumacze jej w czym rzecz - w tym czasie brat gdzies znika.
Czekam na niego przy stoliku wchodzą różne nieciekawe typy w - końcu dochodze do wniosku, że nie mogę już dłużej czekać. Idąc stwierdzam, że jestem bardzo pijany, stwiam ostroznie kroki starając się nie przewrócić - obawiam się policji, która w takim stanie niewątpliwie odwiozła by mnie do izby wytrzeźwień postanawiam więc iść opłotkami. Skręcam w bramę i muszę usiąść bo nie mogę się utrzymać na nogach - zauważam, że oprócz mnie w bramie jest jeszcze kilku menoli - jeden z nich oferuje się mnie kawałek odprowadzić. Kiedy po przejściu ogródka Jordanowskiego wychodzimy na ulicę jest ciemno i zaczyna się straszna burza - błyskawice uderzają z niezwykłą siłą.
Spoglądam w niebo widzę jak błyskawice uderzają w jakąś siatkową konstrukcję rozciągniętą nad miastem stopniowo niszcząc ją z góry sypią się snopy iskier. Wraz z kazdym uderzeniem trzeźwieję coraz bardziej i uświadamiam się, że ta konstrukcja, która jest właśnie niszczona to byłą supernowoczesna rządowa broń do kontroli umysłów obywateli.
Były to walki bratobójcze w ogarniętym wojną domową kraju. Dawny generał, który do niedawna obnosił się z medalami, teraz nakręcany przez telewizję opanowaną już przez rewolucjonistów, rozbijał sobie głowę o stół w niemym ataku amoku i przedstawiał sobą widok nader opłakany. Potem sen wypełniły inne obrazy zdarzeń nakreconych przez ową telewizję, zupełnie pozbawioną jakichkolwiek cywilizowanych oporów co do tego co i jak pokazywać. A więc zdarzały sie tam egzekucje czy też niezwykle krwawe zabójstwa i skazane na porażkę walki tych co bronili jeszcze dawnego systemu, nie mając już nic do stracenia. Szczególnie zapamiętałem jeden obraz, bo wtedy zawyłem, że już nie chcę więcej tego oglądać a i tak obraz na siłę wtłaczano mi do mózgu i serca.. Był to widok skazańców klęczących nad długim betonowym rowem - kanałem bez wody. Z wbitymi częściowo w ich czaszki metalowymi strzałami - tylko samym grotem zdaje się - tak że żyli i byli nadal przytomni. Podchodził do nich człowiek wyglądający na japońskiego oficera-oprawcę (wszycy ludzie byli azjatami). I uderzał gwałtownie w strzałę młotkiem (ZSR film "following"), tak, że przechodziła ona przez głowę a skazaniec z martwym wzrokiem i w spaźmie padał na ziemię. Nie mogłem tego widoku przetrzymać. Bardzo dziwne mi się wydaje, że działające zwykle we śnie znieczulenie na podobne widoki, nie działało zupełnie.. i prawdę mówiąc chyba nigdy nie działa.
Tuż przed przebudzeniem widziałem jeszcze przedziwny obraz, który potem uznałem za wspaniale surrealistyczny. Cofająca się morska fala odsłania leżące na piasku kobiety w czerwonych płaszczach, leżące stopami zwróconymi w stronę lądu, całymi dziesiątkami, jedne bliżej inne dalej w regularnych odstępach..