madrala
który do niedawna obnosił się z medalami, teraz nakręcany przez telewizję
opanowaną już przez rewolucjonistów, rozbijał sobie głowę o stół w niemym
ataku amoku i przedstawiał sobą widok nader opłakany. Potem sen wypełniły
inne obrazy zdarzeń nakreconych przez ową telewizję, zupełnie pozbawioną
jakichkolwiek cywilizowanych oporów co do tego co i jak pokazywać. A więc
zdarzały sie tam egzekucje czy też niezwykle krwawe zabójstwa i skazane na
porażkę walki tych co bronili jeszcze dawnego systemu, nie mając już nic do
stracenia. Szczególnie zapamiętałem jeden obraz, bo wtedy zawyłem, że już
nie chcę więcej tego oglądać a i tak obraz na siłę wtłaczano mi do mózgu i
serca.. Był to widok skazańców klęczących nad długim betonowym rowem -
kanałem bez wody. Z wbitymi częściowo w ich czaszki metalowymi strzałami -
tylko samym grotem zdaje się - tak że żyli i byli nadal przytomni.
Podchodził do nich człowiek wyglądający na japońskiego oficera-oprawcę
(wszycy ludzie byli azjatami). I uderzał gwałtownie w strzałę młotkiem (ZSR
film "following"), tak, że przechodziła ona przez głowę a skazaniec z
martwym wzrokiem i w spaźmie padał na ziemię. Nie mogłem tego widoku
przetrzymać. Bardzo dziwne mi się wydaje, że działające zwykle we śnie
znieczulenie na podobne widoki, nie działało zupełnie.. i prawdę mówiąc
chyba nigdy nie działa.
Tuż przed przebudzeniem widziałem jeszcze przedziwny obraz, który potem
uznałem za wspaniale surrealistyczny. Cofająca się morska fala odsłania
leżące na piasku kobiety w czerwonych płaszczach, leżące stopami zwróconymi
w stronę lądu, całymi dziesiątkami, jedne bliżej inne dalej w regularnych
odstępach..