tobson
szkole nagle okazaly sie tak bardzo przytlaczajace, ze nawet teraz na
jawie nie wyobrazam sobie by moglo kiedykolwiek dojsc do takiej
sytuacji. Dodam ze motyw takich zlych wydarzen w szkole pojawial sie
mi od kilku dni, niestety zawsze sen konczyl sie bez rozwiazania
problemu. Dzis stalo sie inaczej. W momencie gdy rozpaczalem z powodu
wlasnej glupoty i tego ze doprowadzilem do takiego czegos, nagle
przypomnialem sobie, co zazwyczaj robie w takich snach, gdy cos idzie
nie po mojej mysli. Po prostu budze sie, lub cofam sie w czasie, do
momentu gdy wszystko bylo ok.
Postanowilem sie wiec wybudzic, tak jak to robie gdy sni mi sie
koszmar. Zamiast jednak obudzic sie we wlasnym lozku na jawie i
zakonczyc sen, postanowilem obudzic sie... 1 czerwca 2004 roku. I
stalo sie, otworzylem oczy i obudzilem sie w swoim starym lozku, w
miejscu gdzie mieszkalem jeszcze przed przeprowadzka. Oczywiscie
zupelny szok... udalo mi sie cofnac czas! Wyjasnie przy okazji, ze
stan mojej sennej polswiadomosci byl dosc nietypowy - z jednej strony
wiedzialem ze to sen (tzn. ze moge sie obudzic), a z drugiej swiecie
wierzylem, ze to co widze jest rzeczywistoscia, i to w niej zyje na
codzien :) Co do uczucia szoku to bylo ono tym wieksze, iz rowniez na
jawie mialem wiele sytuacji w ktorych najchetniej cofnal bym czas, i
obudzil sie w lozku ale kilka miesiecy wstecz, tyle ze niestety bez
zadnych skutkow <:. Natomiast w snach jezeli juz cofalem czas, to co
najwyzej tylko do poranka, budzac sie rano i od nowa zaczynajac
dzien, uwazajac oczywiscie by znow nie zepsuc tego co zepsulem
wczesniej. Dzis tymczasem przenioslem sie po prostu niesamowicie... i
nie tyle w cely by cos zmienic, tylko po to by poznac pewne przyczyny
niektorych wydarzen w przyszlosci, spowodowanych oczywiscie przez to
co dzialo sie wczesniej.
Sama "podroz", byla pelna przeskokow z jednej sytuacji do drugiej
(pomijanie czynnosci nie majacych wiekszego znaczenia), oraz
mysloksztaltow niczym w swiecie astralnym. Przedmioty i miejsca
ktorych juz dawno nie ma, albo istnialy gdzie indziej, nagle nalozyly
sie na siebie tworzac jeden wspolny swiat, jakim byl moj dzisiejszy
sen. Sam fakt obudzenia sie w miejscu gdzie wczesniej mieszkalem - we
snie byl 1 czerwca 2004r, a moja przeprowadzka odbyla sie w roku
2002, tak wiec nie moglem juz obudzic sie tam, a jednak sie
obudzilem. To ze moja szkola do ktorej tez zaraz po obudzeniu sie
udalem byla inna (w zasadzie nalozyly sie na nia dwie inne moje
wczesniejsze szkoly) rowniez jest przykladem takich "mysloksztaltow".
Co robilem w tym snie? Oprocz zachwycania sie tym, ze cofnalem czas i
tylko ja sam o tym wiem, zastanawialem sie jak to mozliwe ze kiedys
bylo tak dobrze. Zadnych klopotow, choc zycie niesmialego i
zaleknionego chlopaka, jakim wtedy bylem, nie nalezalo z pewnoscia do
najszczesliwszych. Udalem sie na lekcje, z wielka radoscia oddajac
sie temu uczuciu, ze w szkole jest tak fajnie ;) Zrozumialem przy tym
ze naprawde w szkole nie jest tak zle, i odzyskalem ta chec i
umiejetnosc czerpania radosci z przesiadywania za lawka ;) Po 5
lekcjach udalem sie do szatni. Tam wydarzylo sie sedno kolejnej
sprawy. Zobaczylem kolezanke, ktora bardzo mi sie kiedys podobala, a
z ktora obecnie juz nie mam kontaktu. Normalnie balbym sie nawet z
nia porozmawiac, a teraz? Juz podchodzilem do niej i mialem ochote
odprowadzic ja az do jej domu, a nawet zaprosic gdzies na kawe. Nie
tyle ze znikla niesmialosc... ale bylem inny, nie balem sie tego. I
cieszylem sie, ze moge wszystko naprawic, w koncu cofnalem czas. Juz
podchodzilem do niej, gdy ktos mnie nagle zaczepil. Normalnie bym nie
zareagowal, tym razem jednak oddalem z calej sily. Podniosl sie
wrzask, wszyscy mysleli ze bedzie bojka, juz mialem cofac sie w
czasie znow do poranka by uniknac tego, ale... ten ktos uciekl. I
kolejny szok, ulga. Niestety zobaczylem ze kolezanka rowniez uciekla
:( Widac tak mialo byc. Co ciekawe, nagle wszystko sie zmienilo.
Wszyscy ci, ktorzy kiedys mnie nie lubili, stali sie moimi dobrymi
kolegami. Zartowalismy sie i smialismy, robiac w szatni kawaly.
Sen potem trwal jeszcze jakis czas, niestety zaniklo w nim stopniowo
poczucie polswiadomosci i przerodzil sie on w zwyczajny sen, ktorego
juz nie pamietam. Powiem tylko na koniec, ze byl niesamowity. Dodal
moze nie tyle co energii, ale fantastycznie oczyscil. Czuje ze
rozwiazalo sie cos, co gnebilo mnie od dawna. No i naprawde osmiele
sie go nazwac "szamanska podroza", ale czy poprawnie uzylem tego
zwrotu to juz Ciebie bym chcial sie zapytac, Dragonie :)