tobson
wszczepic mi kolejny implant, no i zaczalem sie bac. Zszedlem na dol
i obserwowalem ich przez okno, odbierajac telepatycznie ich mysli z czego
wynikalo, ze bardziej sa zainteresowani zbieraniem probek rosnacych na
moim podworku roslin (a raczej chwastow;p), niz badaniem mnie :)
Lekko odetchnalem ulga, i zaczalem sie zastanawiac jak by tu sie
pozbyc intruzow.
Wyszedlem wiec przez drzwi frontowe, i spostrzeglem jednego UFOla za
rogiem domu. Obcy rura od odkurzacza zasysal piach i jakies roslinki do
wielkiego wora na plecach, i nawet nie uslyszal moich krokow. Gdy
zblizylem sie, przypakowalem mu tak ze zgial sie w pol, zabralem
odkurzacz i jeszcze mocniej zdzielilem ta plastikowa rura po plecach
az plakal :) Po tym wykopalem go mocno w kosmos, mowiac ze niech
wraca skad przylecial ;]
Nastepnie poszedlem dalej juz uzbrojony w rure, i mialem chec zajac
sie w podobny sposob z pozostalymi. Niestety gdy tylko wyszedlem zza
sciany domu, oni zauwazyli mnie i w panice zaczeli uciekac... nie
zdazyli nawet zabrac ze soba malutkiego statku kosmicznego (wygladal
identycznie jak najmniejszy statek w grze UFO X-COM :), jedynie
ustawili przed nim jakis automatyczny laser.
Podszedlem blizej, i nagle laser zaczal strzelac. Wystrzeliwal goracy
promien co okolo 5 sekund, zawsze idealnie w moim kierunku, parzac i
raniac moje cialo. Zaczalem wiec skradac sie bardzo szybko i
zaslaniac sie wszystkim czym tylko sie dalo. W koncu podszedlem na
tyle blisko, ze laser nie mogl juz mnie namierzyc :)
Wtedy pomyslalem ze przydaloby sie lusterko, aby odbic promien lasera
i zniszczyc go za pomoca jego wlasnej wiazki. Wygrzebalem lusterko z
torebki mamy (pojawila sie nagle podobnie jak i lawka na ktorej
lezala :), i zaczalem kombinowac w jaki sposob ustawic to lustro.
Jeszcze bardziej sie jednak zamiast tego poparzylem, i przy okazji
wywolalem w okolicy kilka pozarow :)
Zdenerwowalem sie i wydarlem laser z ziemi. Przestal dzialac. I nagle
zjawil sie tata. Spojrzal na laser, i powiedzial bym odwrocil go do
gory nogami. Odwrocilem, i... na spodzie urzadzenia byla klapka na
3,5V baterie, oraz naklejka:
1001 Smiesznych Rzeczy
Sklep z.o.o.
Jakas tam ulica
Cena: 29zl :)
I tata zaczal mi mowic ze ktos mi zrobil kawal, a ja dalem sie
nabrac. I z miejsca doszedlem do wniosku, ze kosmici w kombinezonach
byli tylko moimi kolegami ze szkoly.
Po tym snie nastapil kolejny, znow z kosmitami w roli glownej. Otoz
obudzilem sie z krzykiem w nocy w pokoju dziadka u ktorego niby to we
snie nocowalem, i stwierdzilem ze dwoje obcych atakuje mnie astralnie
: Tzn ze przyssali sie do mnie i kradli energie... wyrzucilem wiec
ich od siebe, ale nadal byli w pokoju, poszedlem wiec spac przerazony
do dziadka w nadziei ze mnie ochroni. Dziadek o dziwo byl mlodszy o
20 lat, i wlasnie budzil sie do pracy : i nagle zrobilo sie jasno,
wstalo slonce... i tamte duchy/kosmici znikli :)