Znowu zaczyna się robota. Pierwsze głupie projekty i przeciwstawiające się im lenistwo :) Obiecałem sobie na poczatku semestru, że wezmę się do roboty - nic z tego, lenistwo górą. Cóż mogę powiedzieć, to wróży tylko problemy z sesją. Apropos sesji, będzie dłuuuuga i trudna, ponieważ mamy niezłych wykładowców. Jeden z egzaminów będzie 3-częściowy czyli: zadania i teoria pisemnie, po czym teoria ustnie. Aby się jednak dostać na egzamin, trzeba zaliczyć kolokwium z zadań. A to tylko jeden przedmiot. Naszczęście reszta jest mniej skomplikowana pod tym względem, aczkolwiek materiał też średniej trudności. Co do studiowania to mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że chodzenie na wykłady to 50% łatwiejsza droga do zamknięcia sesji. Po pierwsze, kazdy wykładowca mimo wszystko zapamiętuje studentów, a po drugie, siedzenie na wykładzie dużo daje - łatwo się wchłania wiedzę oraz wie się czego oczekuje prowadzący. Nieraz można się pośmiać, jak na przykład ostatnio, gdy jeden z kujonów dupowłazów siedzący w pierwszej ławce palnął taką głupotę, że zazwyczaj naburmuszony wykładowca sikał ze śmiechu razem z resztą studentów znajdujących się na sali. Hehe, a dobrze mu tak, może się czegoś nauczy. Jutro mam ćwiczenia na kotłowni :) Ciekawe jak to będzie wyglądało...