Kiedy wypatrywaliśmy niebezpieczeństwa w domu pojawiła się jakaś dziewczyna – niewysoka blondynka z kręconymi włosami. Wszyscy stali się bardzo czujni jakby co najmniej zobaczyli gotowa do ataku kobrę. Przywódca ludzi z oblężonego domu ostrzegł mnie, że jest ona uosobieniem zła i żebym miał się na baczności. Podszedłem do dziewczyny i spojrzałem w jej twarz szczególnie chciałem zobaczyć jej oczy. Kiedy w końcu zajrzałem w jej oczy ze zdziwieniem stwierdziłem, że są one zielone jak moje i mimo, że się tego spodziewałem nie miała źrenic ze szparkami jak wąż. Pomyślałem: Oczy smoka. Od dziewczyny emanowały mocne uczucia - było w nich pożądanie, jakaś nieuchwytna groza, echo szaleństwa i nie pohamowanej kpiny oraz zło. Zrozumiałem, że obrońcy mieli rację – była ona bardzo niebezpieczna i nieludzka – nie można było z nią negocjować. Nie obawiałem się jej i ona o tym wiedziała. Kiedy zniknęła zrobiło mi się jej żal.