grzegorz
nastepuje przydzial
miejsc. Jestem gapa bo nim ktos powiedzila start wszystko zostalo zajete.
Aby sie o tym
przekonac wbiegam do jednej z kajut i widze, ze trwa tam w najlepsze
sexualna orgia. Mimo, ze
kajut jest sporo wszystkie sa zajete, nawet swobodnie lezace luzka sa
zajete. No nic zostaje mi
znalezc jakis wolny hamak. W tych poszukiwaniach dochodze do pokladu.
Dostrzegam tam
kapitana i jego podwladnych. Kapitan zaczyna karmic swoje rybki (czytaj.
rekiny). Daje kawalek
miesa jakims wybranym majtkom i kaze im skakac do morza. Wiem, ze jest to
wyrok smierci bo
nie to, ze sa rekiny to woda jest lodowata. Chyba probuje oposcic
towarzystwo aby nie stac
sie przypadkowym ochotnikiem lecz zatrzymuje mnie kapitan, ktory dostrzega
na horyzoncie jakis statek.
Kiedy znajdujemy sie dostatecznie blisko kapitan postanawia go ograbic. Gdy
chcemy dokonac abordazu
czar pryska i statek przemienia sie w wrogi oddzial zolnierzy ktory nas
otacza. A wszystko okazuje sie
symulacja komputerowa. Zolnierze sa ubrani cos jakby skrzyzowanie wdzianka
lord Wadera i starozytnych
samurajow. Nie wiem z jakiej przyczyny rzucam sie na generala, ktory
dowodzi armia i udaje mi sie
go zabic dzida, pozniej zabijam jeszcze jego podwladnego. Rzucam sie do
poszukiwania superkomputerow
aby zyskac wladze nad swiatem.Przebudzilem sie troszke i zasnolem ponownie.W
snie ujrzalem oczy.
Nie mam pojecia czyje byly, czy nalezaly do mnie. Jedyne co zapamietalem to
ich blekit byl tak
intensywny jakby skoncentrowac w nich caly blekit oceanow, bylo w nich cos
zarowno boskiego
jak i przerazajacego, i cudownego. Nigdy nie widzialem takich oczu u
czlowieka.
Znaki dzialania: symulacja komputerowa swiata.
Znaki formy: wdzianko zolnierzy.
Znaki kontext: Ja na statku wojennym.
Oczywiscie nie musze mowic ze nie wiem jak zinterpretowac te sny.