grzechu
Wkurzony na sąsiada, ze wywinął mi taki dowcip zamierzam go odwiedzić, jednak on wyrasta jakby z ziemni i stoi delikatnie na mojej części, która z tej strony jest nie ogrodzona. Okazuje się nim, ze tak ujmę tzw. mlody-starzec. A ja uznaje go za brujo choć nie wiem czy jest nagualem. Przepycham go na jego cześć działki i mowie mu, żeby więcej takich numerów nie odstawiał ani żeby nie wchodził na moja cześć działki. To oświadczenie wywołuje u niego śmiech nie złośliwy lecz tak jakbym powiedział cos zabawnego. Budzę się.
Dopiero po obudzeniu przypomniało mi się, ze na mojej działce niczego nie było, a na jego stal mały drewniany domek. Całość znajdowała się albo przy lesie, albo w nim.
Znaki kontekst: Spotkanie z brujo
Interpretejszon ;): Wydaje mi się, ze cale to zajście ma ukazać mi to co wiem od dawna tzn: Krocze własną ścieżką i nikogo nie dopuszczam do mojego świata, potencjalnych wścibskich delikatnie wypraszam ;). Jednak brak domu na mojej działce nie wiem czemu odczytuje jako duchowa pustkę, która wskazał mi w przedziwny sposób ów starzec.